Rynek jest pełen firm produkujących wysokiej klasy, solidne noże składane. Większość z nich stosuje nowoczesne wzornictwo i materiały, co nie każdemu się podoba. Coraz trudniej znaleźć model wykończony drewnem lub kością. Królują różnego rodzaju tworzywa sztuczne, czasem aluminium lub tytan. Zatem co mają zrobić ludzie szukający solidnego noża, ale wykończonego drewnem? Sięgnąć po produkty szwedzkiej marki EKA. Czytaj dalej EKA Swede 10 – szwedzki myśliwy
Victorinox Cadet – limitowany elegancik
Wielu z nas pojęcie „szwajcarski scyzoryk” kojarzy się głównie z tymi w czerwonych celidorowych okładkach. Plastik ma jednak to do siebie, że trudno nazwać go ekskluzywnym. Jedyną rzeczą z tworzywa sztucznego, którą mógłbym do tej kategorii zaliczyć są klocki Lego. Eleganckie noże powinny być jednak wykończone drewnem, kością, skórą lub metalem. Victorinox na szczęście ma w swojej ofercie takie modele. O jednym z nich pisałem kilka miesięcy temu w artykule Victorinox Excelsior Alox – biżuteria w kieszeni. Dziś przyjrzymy się bliżej modelowi Cadet, który podobnie jak wspomniany Excelsior, będzie się świetnie prezentował w każdej sytuacji. Czytaj dalej Victorinox Cadet – limitowany elegancik
Spyderco Tenacious – duży może więcej
Spyderco to amerykańska firma założona w 1976 roku, która dziś znana jest z produkcji noży składanych o unikalnym wzornictwie. Nie od razu jednak produkowała noże. Z początku założyciel, Sal Glesser, próbował swoich sił projektując nieco dziwaczny przyrząd nazwany przenośną ręką (ang. The Portable Hand). Był skierowany do majsterkowiczów, którym zawsze brakuje trzeciej ręki kiedy próbują coś poskładać. Zestaw regulowanych uchwytów miał rozwiązać ich problemy, ale nie okazał się jakimś specjalnym sukcesem. Wspomnienie o nim jest jednak istotne ze względu na nazwę firmy, pod którą dziś sprzedawane są jedne z najlepszych produktów w branży. W 1978 roku firma rozpoczęła produkcję i sprzedaż ostrzałek, które to już osiągnęły spory sukces rynkowy. Następny krok został wykonany w 1981 roku i ten okazał się najistotniejszy w historii firmy. Było nim wprowadzenie do sprzedaży pierwszego noża – C01 Worker, który dzięki kilku innowacyjnym rozwiązaniom mocno namieszał w branży. Jako pierwszy w historii był wyposażony w klips, dzięki któremu można zahaczyć go o pasek lub brzeg kieszeni. Wcześniej noże były noszone głęboko w kieszeni lub w specjalnym futerale. Dziś trudno nam sobie wyobrazić żeby w nożu EDC owego klipsa nie było. Kolejną innowacją był okrągły otwór w ostrzu umożliwiający otwierania noża jedną ręką, nazywany spyder-hole. Stał się on znakiem rozpoznawczym Spyderco i jest przez niego opatentowany. To właśnie z tego powodu opisywane przeze mnie wcześniej noże Victorinox Soldier 2008 oraz Rough Rider RR821 mają otwory w kształcie owalu, a nie koła. Za „kółko” musieliby zapłacić licencję. Na rynku jednak jest kilka modeli, których producenci zdecydowali się owe koszty ponieść. Czytaj dalej Spyderco Tenacious – duży może więcej
Opinel Outdoor No.8 – nowa inkarnacja klasyka
Opinel jest uznaną francuską marką produkująca noże od ponad stu lat. Ich tradycyjną linię opisywałem już w artykule Opinel No.8 – francuski synonim słowa „nóż”. Poznajmy zatem ich nową inkarnację przeznaczoną do bardziej wyspecjalizowanego użytku.
Victorinox Spartan – scyzoryk MacGyvera
Kiedy miałem osiem lat na ekrany jednego z dwóch dostępnych w Polsce kanałów telewizyjnych wszedł serial MacGyver. Trzydziestolatkom tego bohatera przedstawiać raczej nie potrzeba. Młodszym czytelnikom opiszę pokrótce, że MacGyver był ex-agentem służb specjalnych, który z dwóch wykałaczek gumki recepturki, spinacza biurowego, sznurowadła, sprężynki z zegarka i kawałka plasteliny potrafił zbudować helikopter. A jedynym narzędziem, którego używał był scyzoryk MacGyvera. To znaczy był to szwajcarski nóż oficerski, ale wtedy nikt go tak nie nazywał. Każdy dzieciak wiedział, że prawdziwy scyzoryk filmowego bohatera można kupić w osiedlowym kiosku za kilka złotych, a oryginalny jest tylko ten, który akurat mam ja! Prawda była jednak okrutna. Wszyscy mieliśmy tandetne podróbki, które zadziwiająco szybko zamieniały się w złom. Proces wyglądał mniej więcej tak, że zanim donieśliśmy go do domu to już nie miał pincety i/lub wykałaczki. Po mniej więcej trzech dniach ostrze zmieniało kolor na miedziany (chociaż użycie określenie „ostrze” należy uznać za nieco brawurowe). Czwartego dnia korkociąg łamał się podczas próby jego rozłożenia, a piątego odpadały platikowe okładki. Szóstego dnia z reguły go gubiliśmy, tzn. podejrzewam, że to rodzice nam go gubili – w koszu.