Nazwa „Gerber” kojarzy się Polakom raczej z rzeszowską firmą produkującą kaszki dla niemowląt niż z nożami, ale reszta świata widzi to zupełnie inaczej. Im nazwa ta przywodzi na myśl noże i multitoole sprzedawane pod marką Gerber Legendary Blades. Firma ta została założona w 1939 roku w Portland w stanie Oregon przez Josepha R. Gerbera. Zaczęło się od noży do steków z okładzinami z odlewanego aluminium. W latach sześćdziesiątych XX w. Gerber zaczął wytwarzać noże myśliwskie oraz bojowe. Do dziś oferta mocno się rozrosła i obecnie można w niej znaleźć m.in: noże, multitoole, siekiery, piły, maczety, latarki czy zestawy survivalowe. To ostatnie jest mocno związane ze współpracą ze znanym brytyjskim podróżnikiem i popularyzatorem sztuki przetrwania – Bearem Gryllsem. Jego nazwiskiem firmowana jest cała seria noży i innych akcesoriów turystycznych, które w ostatnich latach stały się niezwykle popularne. Właścicielem marki Gerber od 1986 roku jest fińska firma Fiskars, znany na całym świecie producent noży kuchennych i narzędzi ogrodniczych.Gerber Fit to bardzo interesujący, wielofunkcyjny scyzoryk, którego od reszty podobnych narzędzi odróżnia wbudowana latarka. Ale nie jakaś tam popierdółka a’la tyłek robaczka świętojańskiego, której miejsce jest co najwyżej jako lampka sygnalizacyjna na zasilaczu, ale mała latarka z prawdziwego zdarzenia. Zastosowana dioda LED daje strumień światła o wartości 22 lumenów, który jest dość mocno rozproszony przez zastosowaną soczewkę. Jej efektywny zasięg to 12 metrów. Nie jest to wartość powalająca, ale zupełnie wystarczy do swobodnego poruszania się nocą po obozowisku. Latarka zasilana jest jedną baterią AAA (małym paluszkiem), to ogromna zaleta bo wyjątkowo łatwo je dostać nawet w bardziej „dzikich” rejonach. A jeżeli inna latarka jest waszą podstawową to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że jest zasilana takimi samymi bateriami. To istotny detal bo trzeba nosić tylko jeden ich rodzaj na zapas, a w sytuacjach awaryjnych przełożyć z jednej do drugiej. Latarka Fita na jednej baterii ma świecić przez 54 minuty. To dość krótko i rzeczywiście po tym czasie jasność dramatycznie spada. Współczesna technologia LED pozwala osiągnąć lepsze rezultaty, ale też za wyższą cenę.Latarka jest wbudowana w scyzoryk na stałe i zajmuje połowę przestrzeni przeznaczonej na narzędzia. Wymiary Fita są znacząco większe od tradycyjnych szwajcarskich scyzoryków: długość 103 mm, grubość 23 mm i wysokość 32 mm. Nie ma jednak tego złego co by nie wyszło na dobre. Rozmiarami przypomina rękojeść szwedzkich noży marki Mora, a to pozwala na bardzo wygodny chwyt.
Konstrukcja bazowa przypomina bardziej ramię multitoola niż tradycyjny scyzoryk i wykonana jest z perforowanego aluminium w kształcie litery „C”. Wewnątrz i na zewnątrz przymocowano szereg użytecznych narzędzi, a całość zamknięto pomarańczowymi, aluminiowymi okładkami.Gerber Fit jest scyzorykiem więc musi być też ostrze. W tym przypadku jest to głownia combo typu spear-point o grubości 1,85 mm i długości 73 mm wykonane z bliżej nieokreślonej stali nierdzewnej. Krawędź gładka ma 47 mm, a ząbkowana 22 mm. Zastosowano tu szlif wklęsły sięgający mniej więcej do połowy wysokości ostrza. Rozkłada się je za pomocą wycięcia na paznokieć, które jest ukryte od wewnętrznej strony. Wielkość rękojeści sprawia, że praca nim przypomina tę znaną z multitooli. Trzeba po prostu się do tego przyzwyczaić. Jest jednak znacznie wygodniejsza niż mogłoby się wydawać. Po środku jest śrubokręt z wymienną końcówką. Jest to typowy dwustronny bit i można sobie tam włożyć taki, jaki akurat jest potrzebny. W zestawie otrzymujemy jednak tylko jeden typu płaski/krzyżak. W trzonek dodatkowo wbudowano otwieracz do butelek, który działa tak jak się tego spodziewamy.
Trzecim narzędziem są dość spore nożyczki, które całkiem nieźle sobie radzą z podstawowymi zadaniami. Zastosowana sprężyna stawia spory opór i dłuższa praca może spowodować ból kciuka.
Wszystkie trzy powyższe narzędzia są zabezpieczone blokadą zbliżoną do back-lock. Jej zwolnienie odbywa poprzez plastikową dźwignię widoczną po obu stronach scyzoryka. Działa całkiem skutecznie, ale niestety są pewne luzy i brakuje mi „kliku”. Otwieranie i zamykanie narzędzi odbywa się właściwie bezgłośnie. Po drugiej stronie scyzoryka umieszczono jeszcze dwa malutkie śrubokręty, płaski i krzyżak, ale nie ma do nich bezpośredniego dostępu z zewnątrz. Są ukryte głęboko pod dużym śrubokrętem i trzeba go najpierw rozłożyć żeby dostać się pod spód, następnie podważyć je za pomocą małej dźwigni umieszczonej w tylnej części scyzoryka. Całkiem zmyślne rozwiązanie, szkoda tylko, że nie są blokowane i na miejscu otrzymuje je tylko sprężyna slip-joint.Ostatnim narzędziem jest pinceta ukryta pod okładką na wzór tych z Victorinoxów. Jest jednak znacznie solidniejsza i wygodniejsza. Gerber Fit jest solidny i dobrze wykonany. Widać, że każde narzędzie zostało zaprojektowane specjalnie do tego modelu. Użyte materiały są niezłe choć wolałbym na latarce aluminium zamiast plastiku. Do obsługi trzeba się przyzwyczaić. Np. wycięcie na paznokieć w ostrzu znajduje się w dziwnym miejscu, blisko osi. Ponadto wołałbym żeby ostrze było w całości gładkie. Nie mniej jednak jest to bardzo pomysłowa konstrukcja i drzemie w niej spory potencjał. Świetnie nadaje się do miejskiej dżungli czy do samochodu. Myślę, że z powodzeniem może pełnić również funkcję narzędzi zapasowych na wędrówkach. Wprawdzie śrubokręty wtedy się nie przydadzą, ale nóż i latarka owszem. Producent nie zadbał jednak o pokrowiec, a Fit do kieszeni jest za duży. Szkoda, bo pasuje idealnie do tych futerałów stosowanych w multitoolach Gerbera i byłby to właściwie żaden koszt. Apropos kosztów. Fit kosztuje w okolicach 160 zł, czyli tyle ile niezły scyzoryk i latarka kupowane oddzielnie. Dlatego mam mieszane uczucia czy jest warty swojej ceny. Decyzję pozostawiam Wam. Nie wybrałbym go jako wyposażenie podstawowe ale ma murowane miejsce w moim ekwipunku zapasowym.
Źródła:
www.gerbergear.com
Bernard Levine, „Scyzoryki” – Warszawa 1998