Wielkimi krokami zbliżają się XXXI Letnie Igrzyska Olimpijskie. Już 5 sierpnia w Rio de Janeiro zapłonie olimpijski znicz i rozpoczniemy gorączkowe śledzenie poczynań naszych sportowców. Takie już mamy czasy, że na olimpiadzie każdy chce zarobić i rynek zalewany jest setkami odwołujących się do niej gadżetów. Nie inaczej jest w wypadku Victorinoxa, który nawiązując do złotego medalu olimpijskiego wypuścił na rynek specjalną edycję scyzoryka Climber Gold Limited Edition 2016. Został wyprodukowany w liczbie 20000 sztuk z czego do Polski trafiło 250. Czy to dużo? W zeszłym roku na polski rynek wprowadzono patriotycznego Spartana, który był ograniczony do 500 sztuk i o dziwo wciąż można go kupić. Dlatego wydaje się, że ta ilość jest wystarczająca. Czytaj dalej Victorinox Climber Gold – biżuteria olimpijska
Manly Comrade – bułgarski towarzysz
Jedni lubią popularne noże znanych marek, inni wręcz przeciwnie. Ci drudzy chcą się wyróżniać i móc pochwalić się modelem, którego nie ma nikt inny. W tym przypadku pozostają im dwie opcje. Albo zdecydować się na tzw. custom, czyli nóż robiony na zamówienie przez rzemieślnika, albo poszukać niszowego producenta, mało znanego i słabo rozpoznawalnego, ale oferującego noże wysokiej jakości. Jednym z nich jest młoda, bułgarska firma Manly. Wiemy o niej niewiele. Nie znalazłem informacji kiedy dokładnie powstała, ale wiele wskazuje na okolice 2010 roku. W ofercie mają jedynie dwa modele noży składanych, ale są to projekty bardzo interesujące. Pierwszy z nich – Manly Series – przypomina tradycyjne noże francuskie i zachwyca pięknymi giloszowanymi zdobieniami oraz szeregiem materiałów na okładki. Drugi – Comrade – któremu dzisiaj przyglądniemy się bliżej to nowoczesny i solidny slip-joint. To co wyróżnia noże Manly to topowa stal i fantastyczna jakość. Czytaj dalej Manly Comrade – bułgarski towarzysz
Victorinox CyberTool L (41) – o czym marzą faceci…
Na naszych półkach leży wiele klasycznych szwajcarskich scyzoryków. Zazwyczaj są małe, jak Spartan, Climber czy Cadet. Ale nie oszukujmy się, jako dziecko marzyliśmy o modelu z możliwie największą ilością funkcji i to siedzi w nas do dziś. Nie ważne, że jest za duży żeby nosić w kieszeni, a komfort pracy bywa ograniczony. W wypadku Victorinoxa każda kolejna warstwa to szereg użytecznych narzędzi, które przynoszą realną wartość. Kiedy do głosu wraca zdrowy rozsądek okazuje się, że jednak istnieje granica. Sam producent ustalił ją 8-warstwowym SwissChampem. Wprawdzie istnieją modele SwissChamp XL, XLT, XAVT czy XXLT mające nawet 15 warstw, ale one służą raczej do leżenia na półce kolekcjonera niż realnego użytkowania. Osiem warstw to na tyle dużo żeby zmieścić w scyzoryku nawet 40 funkcji i wciąż zachować pewien komfort użytkowania. Dziś przyglądniemy się modelowi 7-warstwowemu, ale z racji zastosowania grubych narzędzi dorównuje on wspomnianemu SwissChampowi. Naszym bohaterem jest CyberTool L (41). Czytaj dalej Victorinox CyberTool L (41) – o czym marzą faceci…
Victorinox Hunter Pro – Amerykanin czy Szwajcar?
Rynek amerykański jest dla Victorinoxa jednym z najważniejszych. To tam sprzedawanych jest najwięcej ich produktów i to właśnie w USA jest największa grupa kolekcjonerów szwajcarskich gadżetów. Małe zachwianie nastąpiło w 2001 roku kiedy to z bezcłowych lotniskowych sklepów musiałby zniknąć wszystkie ostre narzędzia, ale fani pozostali wierni swojej ulubionej marce. Jednak mimo bardzo szerokiej oferty ludziom związanym z myślistwem i szeroko rozumianym outdoorem brakowało czegoś większego kalibru. Dostępny model Hunter był po prostu zwyczajnym scyzorykiem z linii 111 mm z dodatkowym, przykrótkim ostrzem do patroszenia. Sprawa się nieco poprawiła w 2011 roku kiedy do oferty Victorinoxa weszły nowe modele Hunter (XS, XT i XT-CS), również oparte o konstrukcję 111 mm, ale już z dużo większym ostrzem do patroszenia i do tego blokowanym. To jednak nie wystarczyło Amerykanom, u których wszystko musi być większe. W 2013 Victorinox wyszedł im naprzeciw dodając do swojej oferty nóż myśliwski Hunter Pro oparty o zupełnie nową konstrukcję, może nie innowacyjną, ale całkowicie nie podobną do czegokolwiek innego z jego dotychczasowej oferty. Nie jest to już scyzoryk, ale spory nóż aspirujący do miana woła roboczego. Czytaj dalej Victorinox Hunter Pro – Amerykanin czy Szwajcar?
Ka-Bar Dozier Folding Hunter – gotowy na atak zombie
Ka-Bar to jedna z najlepiej rozpoznawanych marek amerykańskiego przemysłu nożowniczego. Jak wiele innych powstała w okresie tzw. „Złotego wieku”. Tym terminem w branży nożowniczej w USA określa się lata 1891-1942, kiedy to jak grzyby po deszczu wyrastały coraz to nowe firm zajmujące się produkcją sztućców. Rynek był niezwykle chłonny i schodziły właściwie każde ich ilości sprowadzane głównie z angielskiego Sheffield oraz niemieckiego Solingen. W 1891 roku USA wprowadziło horrendalne cła na produkty importowane z Europy i sprowadzanie sztućców zwyczajnie przestało się opłacać. Jedynym rozwiązaniem było rozpoczęcie produkcji na miejscu. Skutkiem tego było powstanie wielu firm, które dziś są już ikonami tej branży. I właśnie jedną z nich jest Ka-Bar, którego historia rozpoczyna się 29 kwietnia 1897 roku, kiedy to zrzeszona w Secretary of the Commonwealth of Pensylvania grupa 38 ludzi postanowiła uformować spółkę Tidioute Cutlery Company mającą produkować sztućce. Już w 1902 roku firma zmieniła właściciela, którym został Wallace R. Brown zmieniając jednocześnie nazwę spółki na Union Razor Company, a siedem lat później na Union Cutlery Company. Pod tym szyldem firma prężnie się rozwijała ciągle rozszerzając swoją ofertę, w której szybko pojawiły się wysokiej jakości noże myśliwskie. Czytaj dalej Ka-Bar Dozier Folding Hunter – gotowy na atak zombie