To, że do tej pory jeszcze nie pisałem o firmie Leatherman jest jakimś okropnym przeoczeniem bo w branży nożowej marka ta jest jedną z najpopularniejszych na świecie. Multitoole od tego amerykańskiego producenta są zdecydowanie najlepsze i tutaj mogę się niektórym narazić, ale uważam że wszystkie SwissToole, Gerbery i SOGi muszą uznać bezapelacyjną wyższość Leathermana. Inaczej jednak wygląda sprawa z nożami, bo w tej kategorii konkurencja zostawiła go daleko w tyle, tak daleko, że już przestało to kogokolwiek obchodzić. Nie znaczy to że Leatherman nie próbował. W swoim portfolio ma kilka noży składanych, z których już dawno zdążył się wycofać i dziś można o nich poczytać już tylko w dziale produktów „na emeryturze”. Ostała się tylko seria Crater, a właściwie jej część, która choć cały czas dostępna w sprzedaży to nikt o niej nie mówi. Sytuacja jednak może ulec zmianie za sprawą nowości zaprezentowanej na Shot Show 2017, którą jest Skeletool KB(x).
Firma Leatherman jest przykładem na to, że jeżeli ma się dobry pomysł to należy realizować go za wszelką cenę. Nawet jeżeli wszyscy wokół twierdzą, że nic z tego nie będzie. Sama firma powstała w 1983 roku w Portland w stanie Oregon, ale wszystko zaczęło się o wiele wcześniej. W 1975 roku Tim Leatherman wybrał się ze swoją małżonką na tournee po Europie gdzie podróżowali kupionym za 300$ starym Fiatem 500. Podstawowym narzędziem, z którym Tim się nie rozstawał, był stary skautowski scyzoryk służący mu dosłownie do wszystkiego. Od cięcia chleba po naprawy i usprawnienia kapryśnego pojazdu. Podczas kolejnej jego awarii Tim pomyślał sobie, że fajnie byłoby gdyby jego scyzoryk miał szczypce. Myśl ta owładnęła go doszczętnie i gdy tylko dotarł do pokoju hotelowego zaczął wycinać z tektury przykładowe rozwiązania. Po powrocie do USA całkowicie poświęcił się swojej nowatorskiej wizji. Zajęło to dłużej niż planował ale po trzech latach prototyp był gotowy. Okazało się jednak, że firmy produkujące noże i narzędzia nie były kompletnie zainteresowane jego pomysłem. Nie udało się też sprzedać patentu, ani znaleźć inwestora. Jedyna szansa pozostała w rozpoczęciu produkcji na własną rękę. I tutaj z pomocą przyszedł Steve Barliner, którego ojciec posiadał halę produkcyjną i poszukiwał jakiegoś produktu ogólnego użytku, który mógłby wytwarzać i sprzedawać w dużej ilości. Pozostało znaleźć pierwszego klienta, który pozwoli na rozpoczęcie produkcji. Łatwo nie było, ale nareszcie znalazła się firma Cabela’s, która zechciała umieścić produkt Leathermana w swoim katalogu i w maju 1983 roku złożyła zamówienie na 500 sztuk. Multitool znalazł się również w katalogu Early Winters, który złożył zamówienie na 250 sztuk. Jak się okazało wszystkie zostały sprzedane jeszcze zanim opuściły fabrykę i Early Winters złożyło pilne zamówienie na kolejne 500 sztuk, które również sprzedały się w mgnieniu oka. Złożyli kolejne zamówienie na 750 sztuk, a dwa tygodnie później na kolejne 1000… Wtedy było już wiadomo, że wizja Tima Leathermana stała się absolutnym hitem.Jak już wcześniej wspomniałem Leatherman próbował swoich sił w produkcji noży składanych, jednak bez większych sukcesów. Seria Crater (na zdjęciu model C33L), choć nie pozbawiona ciekawych rozwiązań, nie podbiła serc szerokiej klienteli. Ale zupełnie inaczej wyglądało to w wypadku multitooli. Tutaj właściwie każdy nowy model był w jakiś sposób przełomowy. Jednym z takich był w 2007 roku Skeletool, który szybko znalazł szeroką grupę miłośników. To nieduży i stosunkowo lekki multitool, który w przeciwieństwie to panujących ówcześnie trendów miał tylko kombinerki, ostrze, uchwyt na bity oraz karabinek. Dziesięć lat później Leatherman postanowił ze Skeletoola wydzielić sam nóż i w konsekwencji powstał prezentowany dziś model Skeletool KB.Względem protoplasty niewiele się zmieniło, nawet wielkość pozostała taka sama. Producent chyba wyszedł z założenia, że jak coś jest dobre to nie należy przy tym za bardzo grzebać. I dobrze, bo oryginalny Skeletool nie zbierał pozytywnych opinii przypadkiem. Na jego konstrukcję składają się dwie schludnie wyprasowane i spasowane stalowe części. Pierwsza wygląda na moduł noża, który można wmontować w różne obudowy. Ma kształt litery U, gdzie z zewnątrz pełni rolę obudowy, a od wewnątrz blokady liner-lock. Wcale bym się nie zdziwił gdyby dokładnie taki sam moduł był montowany w pełnym multitoolu. Druga część to właśnie obudowa, do której go przymocowano. Ostrze jest jednocześnie najmocniejszym i najsłabszym punktem Skeletoola KB, bowiem balansuje na granicach dwóch skrajności. Wzorniczo jest to majstersztyk. Połączenie zadziornego profilu, wysoko poprowadzonego płaskiego szlifu oraz otworów, zarówno tych funkcjonalnych jak i ozdobnych, powoduje że nowoczesność wylewa się z niego hektolitrami. Nie przesadzono też z grubością, która wynosi 2,5 mm i co ważne zachowuje ją niemal do samego czubka. Pracuje się nim zaskakująco przyjemnie i to mimo niewielkich rozmiarów. No i właśnie ten rozmiar nieco kłuje, bo jest po prostu małe. Zostało żywcem wyjęte z multitoola więc jego krawędź tnąca ma zaledwie 58 mm długości. Słabym punktem jest również stal z jakiej je wykonano. Jest to powszechnie stosowana przez Leathermana stal 420HC, która ma kilka istotnych zalet, jak: wysoka nierdzewność, łatwość ostrzenia, niska cena; ale nie pozwoli zapomnieć gdzie leży ostrzałka. Aż się prosi żeby w tak nowoczesnej konstrukcji znalazła się równie nowoczesna stal, jak S30V, czy 154CM. Zwłaszcza, że Leatherman ma je w swojej fabryce i ma nawet gotowe ostrza, które przecież montuje w multitoolu Skeletool CX.Mechanika Skeletoola KB stoi na bardzo wysokim poziomie. Ostrze bez problemu pozwala rozłożyć się jedną ręką. Blokada liner-lock pewnie wskakuje na swoje miejsce. Nie należy też się obawiać mocowania ostrza za pomocą jednej śruby z szerokim łbem. Leatherman stosuje to rozwiązanie od 1998 roku kiedy po raz pierwszy pojawiło się w modelu Wave, dzisiaj przechrzczonym na Oryginal Wave. Używałem go dość intensywnie przez kilkanaście lat i nigdy nic nie musiałem majstrować. Do dziś działa perfekcyjnie bez żadnej regulacji. Skeletool KB ma być nożem EDC, musi zatem mieć klips. Ten został zapożyczony z serii Crater, tylko dodatkowo wycięto w nim otwieracz do butelek. To chyba pierwszy przypadek gdzie klips służy do czegoś więcej niż tylko zahaczanie o rant kieszeni czy paska. Jestem pełen podziwu dla pomysłowości projektantów, bo w życiu by mi nie przyszło do głowy takie rozwiązanie. W tym przypadku działa średnio, tzn. otwiera butelki ale wymaga do tego nienaturalnego chwytu. Określiłbym to jako „nieintuicyjny, ale działa”.W ogóle sprawa z otwieraczami do butelek u Leathermana trochę mnie bawi. W modelach Crater jest ukryty w składanym karabinku, znajdziemy go w każdym multitoolu, narzędziu specjalizowanym oraz wszystkich mikronarzędziach. Jest nawet ukryty w klamrze bransolety Tread. Wyobrażam sobie to trochę tak jakby w fabryce siedział koleś obstawiony transporterami z butelkami po Coca-Coli, który odrzuca wszystkie pomysły nieposiadające otwieracza do kapsli. Wiem, to trochę brawurowe porównanie, ale mam nadzieję że rozumiecie przekaz.W każdym razie klips działa jak należy, jest może nieco przydługi ale wzorowo spełnia swoje zadanie. Zahaczony o rant kieszeni jest właściwie niewyczuwalny. Wynika to z dwóch cech. Jest mały i nie licząc klipsa ma zaledwie 7 mm grubości. Natomiast jego waga to tylko 40 gramów. To o 3 gramy więcej od ultralekkich noży Deejo o podobnej konstrukcji, tutaj jednak jest o wiele solidniej. Dzięki modelom KB i KBx (z ostrzem częściowo ząbkowanym) wydaje się, że Leatherman nareszcie objął właściwy kierunek w temacie noży. Firma ta jest kojarzona z innowacyjnymi multitoolami, zatem po nożach również spodziewamy się czegoś wykraczającego poza utarte ścieżki wytyczone przez konkurencję. A Skeletooly właśnie takie są i nie da się ich pomylić z żadnym innym produktem. Trochę żałuję, że modele KB/KBx są tak małe. Dla wszystkich, którzy upatrywali w nim swojego przyszłego noża na puszczańskie wojaże mam złą wiadomość. Do ciężkiej pracy się nie nadaje. Chociaż trzeba przyznać że sprawia wrażenie bardzo solidnego. Jako nóż EDC sprawdzi się bardzo dobrze, ale należy mieć świadomość, że dla każdego oznacza to coś innego. Warto też zwrócić uwagę na cenę, która wynosi 130 zł. To przystępna oferta, zważywszy że otrzymujemy prawdziwy nóż Leathermana produkowany z najwyższą starannością w USA. To bardzo istotna cecha, bo dziś coraz więcej amerykańskich producentów przenosi produkcję na Daleki Wschód czego częstą konsekwencją jest spadająca na łeb jakość. Jest jeszcze legendarna 25-letnia gwarancja, którą można z łatwością zrealizować w Polsce. Słyszałem, że bez mrugnięcia okiem wymieniają nawet połamane ostrza. Osobiście produkty Leathermana polecam z całego serca. Mam ich sporo i jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Z nadzieją oczekują kolejnych nowości, w tym roku pojawiły się również nowe scyzoryki Juice B2, które jeszcze nie dotarły do naszego kraju. Liczę na to, że producent ma w planach wypuszczenie powiększonego Skeletoola KB, bo ja widzę tutaj potencjał. Myślę, że to może być kolejny początek czegoś wielkiego.
Źródła:
www.leatherman.com