Ka-Bar Dozier Folding Hunter – gotowy na atak zombie

Ka-Bar to jedna z najlepiej rozpoznawanych marek amerykańskiego przemysłu nożowniczego. Jak wiele innych powstała w okresie tzw. „Złotego wieku”. Tym terminem w branży nożowniczej w USA określa się lata 1891-1942, kiedy to jak grzyby po deszczu wyrastały coraz to nowe firm zajmujące się produkcją sztućców. Rynek był niezwykle chłonny i schodziły właściwie każde ich ilości sprowadzane głównie z angielskiego Sheffield oraz niemieckiego Solingen. W 1891 roku USA wprowadziło horrendalne cła na produkty importowane z Europy i sprowadzanie sztućców zwyczajnie przestało się opłacać. Jedynym rozwiązaniem było rozpoczęcie produkcji na miejscu. Skutkiem tego było powstanie wielu firm, które dziś są już ikonami tej branży. I właśnie jedną z nich jest Ka-Bar, którego historia rozpoczyna się  29 kwietnia 1897 roku, kiedy to zrzeszona w Secretary of the Commonwealth of Pensylvania grupa 38 ludzi postanowiła uformować spółkę  Tidioute Cutlery Company mającą produkować sztućce. Już w 1902 roku firma zmieniła właściciela, którym został Wallace R. Brown zmieniając jednocześnie nazwę spółki na Union Razor Company, a siedem lat później na Union Cutlery Company.  Pod tym szyldem firma prężnie się rozwijała ciągle rozszerzając swoją ofertę, w której szybko pojawiły się wysokiej jakości noże myśliwskie. Nazwa Ka-Bar pojawiła się po raz pierwszy w 1923 roku jako chwyt reklamowy związany z historią pewnego trapera, który podczas wędrówki został zaatakowany przez niedźwiedzia. Pech chciał, że jego broń się zacięła i musiał stanąć do walki mając w ręce tylko nóż od United Cutlery. Finalnie traper zabił niedźwiedzia, a całą historię postanowił opisać producentowi w liście. Problem tylko w tym, że był niepiśmienny, zatem list był trudny do odczytania i wielu rzeczy trzeba było się domyślać. Rozszyfrowano jednak, że zapis „ka bar” odnosi się do angielskiego „kill a bear” (zabić niedźwiedzia). Bernard Levine w książce „Scyzoryki” podaje inne pochodzenie tej nazwy, ale historię z niedźwiedziem producent uznaje za oficjalną. Nakręcił nawet zabawny film, który w groteskowy sposób przedstawia całą sytuację.
[iframe src=”https://player.vimeo.com/video/145913701″ width=”640″ height=”360″]
Od tego czasu wiele noży United Cutlery było dodatkowo markowanych nazwą Ka-Bar. Odegrało to znaczącą rolę po przystąpieniu USA do II Wojny Światowej, bo United Cutlery stało się jedną z czterech firm dostarczających noże dla wojska znane pod nazwą USMC Mark 2 combat knife. I mimo że wcale nie dostarczyło największej ilości tych noży (bo zrobił to Camillus), to i tak wśród żołnierzy zaczęto powszechnie nazywać je Ka-Bar, nawet jeżeli były wyprodukowane przez kogoś innego. Po wojnie okazało się, że nazwa ta jest popularniejsza od samego producenta, dlatego w 1952 roku zarząd firmy postanowił zmienić jej nazwę na Ka-Bar Cutlery, Inc. Dziś Ka-Bar ma w swojej ofercie przede wszystkim noże wojskowe, taktyczne, myśliwskie i outdoorowe. Podobnie jak inni producenci często współpracuje ze znanymi projektantami noży. Jednym z efektów takiej współpracy jest model Dozier Folding Hunter zaprojektowany przez Boba Doziera.
ka-bar_dozier_folding_hunter04Kiedy znany projektant noży zasiada do deski kreślarskiej możemy spodziewać się naprawdę dobrze przemyślanych konstrukcji. Nawet jeżeli na pierwszy rzut oka tego nie widać, to zazwyczaj znajdujemy w nich wiele praktycznych detali. Nie inaczej jest w wypadku Ka-Bar Dozier Folding Hunter, który światło dzienne ujrzał w 2001 roku i jest niezwykle popularnym, niewielkim nożem ogólnego przeznaczenia. Jego konstrukcja jest nietypowa, bo całkowicie zrezygnowano tutaj z metalowych linerów. Korpus noża jest wykonany z jednego kawałka tworzywa sztucznego noszącego nazwę towarową Zytel. Jest to rodzaj nylonu wynaleziony przez znaną firmę DuPont, która w swoim portfolio ma takie tworzywa jak: neopren, teflon, kevlar czy lycra. Zatem nie jest to jakiś chiński, tandetny plastik, tylko zaawansowane tworzywo odporne na działanie różnorakich środków chemicznych i zmiany warunków atmosferycznych. Dostępne jest w szerokiej gamie kolorów. Tradycjonaliści mogę wybrać czerń, militarną zieleń lub pustynny brąz. Miłośnicy żywszych barw mogą wybrać niebieski, pomarańczowy lub jaskrawy zielony, a kobiety – różowy. Każdy zatem znajdzie coś dla siebie. Nóż jest niewielki. W postaci złożonej ma długość 108 mm i grubość zaledwie 10 mm (bez klipsa). Mimo to bardzo dobrze leży w dłoni. Zawdzięcza to przemyślanemu kształtowi rękojeści oraz wyraźniej fakturze poprawiającej chwyt.ka-bar_dozier_folding_hunter05Ostrze to solidny spear-point o grubości 3 mm z wysokim wklęsłym szlifem. W stosunku do rękojeści jest krótkie, bo jego długość to zaledwie 76 mm, ale w tym wypadku wyjątkowo to nie przeszkadza. Widać wyraźnie, że to miał być mały nóż z wygodną rękojeścią. Tylko nazwa Folding Hunter trochę nie pasuje. Sugeruje, że to nóż myśliwski, ale na to jest zwyczajnie za mały. Na uznanie zasługuje użycie japońskie stali AUS-8A o twardości 56-58 HRC. Nie jest to żaden szczyt techniki, ale miło że nie jest to jakiś chiński zamiennik. Plasuje się gdzieś pomiędzy 440A440B i w nożu tej wielkości jest zupełnie wystarczająca. Charakteryzuje się wysoką odpornością na korozję i niezłymi parametrami mechanicznymi, choć często trzeba sięgać po strzałkę. Wszystkie metalowe elementy są dodatkowo pokryte czarną powłoką, która ma raczej pełnić rolę ozdobną niż praktyczną. Trudno uznać to za właściwość maskującą przy kolorze rękojeści widocznym z orbity. Ale jest pozytywny skutek uboczny w postaci zwiększenia odporności na korozję, choć stal AUS-8A wcale tego nie potrzebuje. Czerń za to świetnie się komponuje z jaskrawozieloną rękojeścią, jak ktoś się zapyta dlaczego wybraliśmy taką to zawsze możemy odpowiedzieć, że przygotowujemy się do apokalipsy zombie. W końcu kolor zombie green do czegoś zobowiązuje.ka-bar_dozier_folding_hunter08Ostrze rozkładamy za pomocą bardzo wygodnego, jednostronnego kołka, który lekko wystaje ponad powierzchnię rękojeści pozwalając na wygodne oparcie kciuka. W razie potrzeby można go przełożyć na drugą stronę lub całkowicie zdemontować. Ostrze zaskakuje z głośnym klikiem blokady back-lock, której zdecydowanie można zaufać. Zapada się na prawie 2 mm, co przy nożu tej wielkości zupełnie wystarczy. Zwolnienie blokady również nie nastręcza żadnych problemów, ta jest świetnie wyważona i nie trzeba się z nią siłować. Przy precyzyjnych pracach kciuk można wygodnie oprzeć o krawędź ząbkowaną i bezpiecznie przyłożyć większą siłę na głownię.ka-bar_dozier_folding_hunter02Jak na EDC przystało jest również klips, który może zostać przełożony na drugą stronę. Jest w ciekawy sposób zamontowany bo użyto do tego śruby przelotowej. Proste i skuteczne. Jest dość twardy i w połączeniu z dość chropowatą rękojeścią mam pewne obawy czy nie będzie niszczyć kieszeni. Powierzchnia styku niby jest płaska, ale jakoś mnie to nie uspokaja.

Nóż jest bardzo dobrze wykonany i świetnie spasowany. To co zwraca uwagę w pierwszej kolejności to niesamowita zwartość konstrukcji. Nie ma żadnych szpar i niepotrzebnych, pustych przestrzeni. Każdy detal czemuś służy. Złożone ostrze stwarza wrażenie jakby przylegało do korpusu. Zastosowano tu ciekawy zabieg, bo w rękojeści chowa się tylko fragment z wklęsłym szlifem, a najgrubsza część pozostaje na wierzchu. Dlatego nie ma obawy o porysowanie ostrza bo ono po prostu się nie styka z rękojeścią. Zastosowane tworzywo sztuczne może niektórych razić i to nie ze względu na kolor. Zytel taki już jest, że sprawia wrażenie tandetnego. W moim egzemplarzu i tak jest bardzo dobrze. Oglądałem wersję pomarańczową, w której pozostały poprodukcyjne zadziory, ale była też podejrzanie tania. Być może trafiłem wtedy na podróbkę bo mój egzemplarz jest wykończony nieporównywalnie lepiej. Wciąż jednak jest to plastik, więc nie należy zbyt wiele oczekiwać. Od ostrza można wymagać znacznie więcej, a to jest wykonane perfekcyjnie. Zupełnie nie ma się do czego przyczepić. Krawędź tnąca wyprowadzona jest równiutko. Czarna powłoka jest równomiernie rozprowadzona i sprawia wrażenie solidnej. Opinie na tamat jej trwałości są pozytywne, jedynie na klipsie dostrzegłem przetarcia. Efekt odrobinę psują nadrukowane na ostrzu napisy. Największy z nich to logo projektanta „Dozier Design”, które mi się zwyczajnie nie podoba. Na ricasso znajdziemy oczywiście słynny już napis KA-BAR. Po drugiej stronie jest kraj produkcji (Tajwan) oraz kod modelu – 4062.ka-bar_dozier_folding_hunter03Ka-Bar Dozier Folding Hunter to bardzo udany projekt. Jest prosty, skuteczny i tani. Można go kupić już za 110 zł i zdecydowanie jest warty tej ceny.  Być może nie każdy będzie potrafił pogodzić się z brakiem linerów ale ma to swoje zalety. Pierwszą z nich jest waga, która wynosi zaledwie 64 gramy, a drugą niebywała wręcz odporność na korozję. Dzięki temu nóż ten z powodzeniem powinien sprawdzić się nawet w środowisku niesprzyjającym stali. Jego wytrzymałość jest wystarczająca do 99% zastosowań, a jeżeli ktoś potrzebuje większego kalibru to mały Ka-Bar sprawdzi się jako nóż zapasowy. Zdobył już ogromną rzeszę miłośników, bo ma w sobie coś ujmującego, coś czego nie umiem opisać. Jest to tak prosta konstrukcja, że nie da się o niej zbyt wiele powiedzieć, ale spełnia wszystkie oczekiwania. Ten efekt jest chyba wynikiem tego, że jest to dzieło znanego projektanta noży, który patrzy na nie z nieco innej perspektywy i dostrzega detale, których my nie widzimy. I coś w tym musi być, bo Bob Dozier ma w swojej prywatnej ofercie całkiem podobny nóż, a dobrych projektów się nie porzuca.


Źródła:
www.kabar.com
www.kabar.pl
Bernard Levine, Scyzoryki. Historia, marki, modele i producenci. Poradnik dla kolekcjonera.

2 komentarze do “Ka-Bar Dozier Folding Hunter – gotowy na atak zombie”

  1. Kompletnie nie rozumiem popularności tego noża w… pewnych kręgach (mowa o chwaleniu go na forum.knives.pl). Kołek jest za blisko rękojeści, brak jakiegokolwiek wcięcia w tejże, jest po prostu jak banan. Ani ergonomiczny, ani estetyczny. Chciałem nawet ostatnio popełnić grzech i kupić egzemplarz, ale ten artykuł mnie potwstrzymał :)

    1. Wszystko zależy od preferencji użytkownika. Jeżeli nóż staje się popularny to zwykle nie dzieje się to bez powodu. Tutaj podobać się może lekkość i zwartość konstrukcji. Ciekawa jest też stal, z którego wykonano ostrze. Niby znana, a niewielu producentów z niej korzysta. A np. tak Al-Mar ma ją nawet w nożach za 500 zł, a Dozier kosztuje ledwo stówkę. Jeżeli szukasz noża do wyłamywania framug okiennych to zdecydowanie trzeba szukać czegoś innego, ale do ogólnego użytku jest jak najbardziej ok.

Skomentuj Rafał Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *