Trendy w nożownictwie ulegają ciągłym zmianom. Nowe konstrukcje pojawiają się i odchodzą w zapomnienie. Niektóre z nich jednak wytrzymują próbę czasu i pozostają w użytku przez kolejne pokolenia. Stają się wtedy nożami tradycyjnymi, nieodłącznie związanymi z kulturą i historią kraju bądź regionu z którego pochodzą. Czasami ewoluują w pięknie zdobione modele stając się bardziej biżuterią niż narzędziami użytkowym, a czasem utrzymują ascetyczny charakter i skutecznie opierają się jakimkolwiek zmianom. Jednym z przedstawicieli tej drugiej grupy jest nóż składany, który na dobre wpisał się w bogatą kulturę Kraju Kwitnącej Wiśni. Mowa o Higonokami.
Narodziny noża Higonokami są ściśle związane z niespokojnym okresem Meiji w historii Japonii zwanym Epoką Światłych Rządów (1868-1912). Wówczas pod panowaniem Cesarza Mutsuhito nastąpiła gruntowna modernizacja kraju na wzór zachodni. Zniesienie struktur feudalnych wiązało się z przejęciem lenn od samurajów oraz zrównaniem ich stanu z resztą obywateli. W 1871 roku uchylono wszystkie tytuły samurajskie, a kilka lat później zakazano publicznego noszenia mieczy. W konsekwencji wielu samurajów niemogących pogodzić się z odebraniem im przywilejów postanowiło wystąpić zbrojnie przeciwko władzy (Bunt Satsumy). Punktem kulminacyjnym rewolty była przegrana przez samurajów bitwa pod Shiroyamą 24 września 1877 roku, co ostatecznie stało się symboliczną datą końca epoki feudalnej. Likwidacja warstwy samurajów oraz zakaz noszenia przez nich tradycyjnego oręża spowodowały, że kowale/miecznicy musieli zmienić specjalizację. Wielu z nich skupiło się na produkcji noży i sztućców. Główne centrum nożownicze Japonii mieściło się w Miki. W 1896 roku obwoźny handlarz sprzętem Tasaburo Shigematsu odwiedził warsztat kowalski prowadzony przez Teji Murakami, któremu wręczył rustykalny nóż przywieziony z prowincji Higo na wyspie Kiusiu. Te proste konstrukcje z mosiężnymi uchwytami zagiętymi w kształt litery „U” były tam nazywane tosu. Shigematsu chwalił jego ostrość i funkcjonalność ale narzekał na brak jakiegokolwiek mechanizmu blokującego ostrze. Murakami szybko znalazł rozwiązanie dodając prostą dźwignię u nasady głowni, która ułatwiała rozkładanie ostrza i jednocześnie pełniła funkcję kołka oporowego. Ta niewielka modyfikacja utorowała drogę do ogromnego sukcesu tego taniego i wszechstronnego noża, który odtąd był nazywany od swojego pochodzenia – Higo No Kami. (Higo No Kami w dosłownym tłumaczeniu oznacza „Gubernator Higo” będący dziedzicznym tytułem honorowym. Ostatnią osobą go nosząca był Matsudaira Katamori (1836-1893)). Od tego czasu przemysł nożowniczy w Miki rozwijał się w ekspresowym tempie. W 1899 roku nożownicy połączyli siły tworząc gildię, której członkami w krótkim czasie zostało 200 rzemieślników. W 1907 roku w obawie przed niekontrolowanym wykorzystaniem nazwy Higonokami gildia zastrzegła ją jako znak towarowy. Odtąd nazwy tej mogli używać wyłącznie jej członkowie. Popularność Higonokami w pierwszej połowie XX wieku była ogromna. Niemal każdy japoński chłopiec miał go w piórniku i służył mu do ostrzenia ołówków. Pojawiał się niemal w każdej sferze życia codziennego. Sytuacja zmieniła się w 1960 roku kiedy przed kamerami, podczas debaty przedwyborczej, zamordowany został Inejirō Asanuma, przewodniczący Socjalistycznej Partii Japonii. Narzędziem zbrodni był krótki miecz wakizashi (film z tego wydarzenia bez problemu znajdziecie w sieci). Skutkowało to drastycznym pogorszeniem wizerunku wszystkiego co ostre. Winą, jak zwykle w takich sytuacjach, obarczono narzędzie, zapominając że w dłoni trzymał je człowiek. Rozpoczęły się naciski polityczne na wprowadzenie ograniczeń w noszeniu noży w miejscach publicznych. Ostatecznie doprowadziło to do uchwalenia jednego z najbardziej restrykcyjnych praw na świecie i dziś noże składane nie mogą tam mieć długości większej niż 60 mm. Decyzja ta miała tragiczny wpływ na przemysł nożowniczy. W latach 60-tych XX wieku w prowincji Hyogo działało 50 warsztatów produkujących noże Higonokami. Dziś została ledwie garstka. Pośród niej wyróżnia się firma Nagao Seisakusho. Stoi za nią Motosuke Nagao, o którym mówi się, że jest ostanim żyjącym członkiem gildii nożowników z Miki. Oznacza to, że jest jedyną osobą mającą prawo do używania nazwy Higonokami. Nie znaczy to, że nikt inny w Japonii nie wytwarza noży tego typu. Popularne są również wyroby Miyamoto Seisakusho, który opuścił gildię w latach 60-tych, oraz Osamu Tomita. Obaj wciąż używają wyłącznie tradycyjnych metod. Muszą jednak używać innych nazw, co formalnie robią, ale i tak łatwiej je znaleźć pod nazwą Higonokami niż na przykład używanym przez Miyamoto terminem Higonaifu. Dziś przyglądniemy się temu prawdziwemu Higonokami wyprodukowanemu w warsztacie Motosuke Nagao. To wyjątkowo prosta konstrukcja, na którą składają się dosłownie trzy elementy: rękojeść, ostrze i nit. Wobec tego typu noży używa się terminu friction folder, czyli nie ma żadnej sprężyny czy blokady, a ostrze utrzymuje się w odpowiedniej pozycji wyłącznie poprzez tarcie. Wystająca dźwignia pozwala rozłożyć ostrze jedną ręką i przy odrobinie praktyki robi się to całkiem wygodnie. Rękojeść to jeden kawałek mosiężnej blachy o grubości 1 mm zagięty w kształt litery „U”. Nagao ma w swojej ofercie również wersje stalowe ale trzeba pamiętać, że nie jest to stal nierdzewna. Dlatego tradycyjny mosiądz, choć droższy, jest lepszym wyborem. W tylnej części znajduje się otwór na linkę bądź inną przywieszkę. Nie jest to jednak regułą i często spotyka się modele bez niego. W takim przypadku wiele osób mocuje paciorki do dźwigni ostrza. Higonokami występują w wielu rozmiarach, które racji ogromnej popularności w USA rozróżnia się po długości ostrza podawanej w calach. Prezentowany model jest jednym z mniejszych (2,75″) i ma rękojeść o długości 92 mm. Kwalifikuje się zatem do grupy małych noży EDC i taka wielkość mi jak najbardziej odpowiada. Jest też bardzo cienki, w najgrubszym miejscu mierzy 6,5 mm. Nie ma jednak problemu z wersjami znacznie większymi z ostrzem o długości przekraczającej 4″.Higonokami od Nagao można rozpoznać po wybitych napisach, ale z racji tego że są w kanji to łatwo się naciąć na podróbkę. Treść jest zawsze taka sama i składa się dziewięciu znaków, czterech małych i pięciu dużych. Udało mi się ustalić, że oznaczają odpowiednio:
商標 – znak towarowy
登錄 – zarejestrowany
肥後守 – Higo No Kami, w rozumieniu nazwy własnej produktu
定 – wyrobiony, w rozumieniu że został wykonany ręcznie, personalizowany (ang. customized)
駒 – kanekoma, co jest po prostu znakiem firmowymHigonokami ma bardzo charakterystyczne ostrze, które swoim łukowatym kształtem przypomina miniaturę samurajskiego miecza. Dopiero po chwili da się zauważyć, że coś się nie zgadza z profilem, bo tutaj w odróżnieniu od katany jest odwrócone tanto, które w tak małym nożu jest znacznie praktyczniejsze. Mimo małych rozmiarów ostrze jest bardzo solidne, ma aż 3 mm grubości i płaski szlif poprowadzony mniej więcej do połowy wysokości. Jednak głównym czynnikiem mającym wpływ na sztywność jest zastosowana stal. Jest to bowiem laminat stali węglowych. Występuje tutaj jednak takie zamieszanie nazewnicze, że wyjaśnienie wszystkich zawiłości w jednym artykule mija się z celem bo to temat na oddzielny wpis. W każdym razie typ użytej stali jest wybity na ostrzu w postaci kilku znaków kanji i ja jak na razie spotkałem się z dwoma wersjami od Nagao:青紙割込 (aogami warikomi), na zachodzie bardziej znana pod nazwą Blue Paper Steel, oraz本割込 (honwarikomi), na zachodzie nazywaną SK Steel. Podobno występuje również 白紙 (shirogami) w wersji nielaminowanej, nazywana White Paper Steel, ale dotychczas nie miałem kontaktu z takim egzemplarzem. Niestety każda z nich występuje w kilku wersjach i nigdzie nie ma podanej informacji na temat jej konkretnego typu. Prezentowany model to wersja z rdzeniem ze stalą aogami produkcji Hitachi. Główną cechą odróżniająca ją od innych stali węglowych jest nawet dwuprocentowa zawartość wolframu, czyli pierwiastka węglikotwórczego. Węglik wolframu jest jednym z najtwardszych materiałów wynalezionych przez człowieka, a jego drobiny w strukturze stali wpływają pozytywnie na jej wytrzymałość i odporność na ścieranie, a w wypadku ostrzy dodatkowo na agresję cięcia. Da się ją zahartować nawet do twardości 64 HRC. Zewnętrzne warstwy to z kolei bardzo miękka stal, albo niemal czyste żelazo. Tę informację jednak trudno zweryfikować bo Hitachi jej nie podaje. Finalna twardość rdzeni też nie jest znana, podobno te od Nagao mają 59 HRC, a od Tomity 61 HRC.Do jakości wykonania Higonokami należy podejść z pewnym dystansem bo pierwsze wrażenie może mocno zniechęcić. Wykończenie jest raczej zgrubne i całość wygląda jakby była niedokończona. Ma to swój urok ale będąc obiektywnym muszę powiedzieć, że odstaje od obowiązujących standardów. Dotyczy to wszystkich Higonokami od Nagao, on po prostu nie przywiązuje wagi do precyzyjnego wykańczania każdej krawędzi. Sam długo dojrzewałem do decyzji o zakupie modelu dla siebie. Nie mieściło mi się w głowie, że można na to wydać własne pieniądze. Zwłaszcza, że na rynku są dostępne dobrze wykończone noże tego typu ale od innego producenta, czyli formalnie to nie są Higonokami. Zaletą jest natomiast niepowtarzalność. Nie ma dwóch identycznych egzemplarzy. Japońscy szefowie kuchni wierzą, że ich dusze przechodzą do ich noży z momentem rozpoczęcia nimi pracy. Higonokami wprawdzie nie jest nożem kuchennym, ale z nim też coś jest na rzeczy. Początkowo podchodziłem do niego jak przysłowiowy pies do jeża, ale już przy wykonywaniu pierwszej czynności „polubiliśmy” się. Okazuje się, że tym surowym nożykiem pracuje się bardzo przyjemnie. Zaskoczyła mnie jego precyzja, której raczej nie spodziewałem się po friction folderze. Ma też charakter i wyróżnia się z tłumu. Docenią go jednak tylko wtajemniczeni w temat, znający jego pochodzenie i rozumiejący jego cechy, które w przez większość będą postrzegane bardziej jako wady. Niemniej Higonokami potrafi się odwdzięczyć i dać właścicielowi sporo radości. Żeby stać się jego właścicielem nie potrzeba robić sobie specjalnych wyrzeczeń bo najtańszy model można kupić już za około 100 zł, a w USA dosłownie za kilkanaście dolarów. W Polsce stosunkowo łatwo je nabyć na popularnym portalu aukcyjnym. Są również w stałej ofercie warszawskiego sklepu www.swiatnozy.pl. Zachęcam do zapoznania się z tymi nietypowymi nożami, ale nie naciskam na ewentualne zakupy. Polecając go byłbym nieobiektywny. Higonokami trzeba po prostu chcieć żeby nie żałować wydania na niego kilkuset złotych. Warto też wciąć pod uwagę, że ostatni członek gildii z Miki nie będzie żył wiecznie, a jak na razie nie zanosi się na to żeby miał następcę. Istnieje ryzyko, że historia Higonokami zakończy się gwałtownie, a wtedy ceny już nie będą tak niskie.
Źródła:
Stefan Schmalhaus, Gentleman-Taschenmesser, Bad Aibling 2014
Knife Magazine, April 2014
www.alloutdoor.com
www.nozosfera.pl
www.swiatnozy.pl
www.bladeforums.com
www.zknives.com
www.concrete-matter.com