Scyzoryk w kieszeni to bardzo praktyczna rzecz. Narzędzie to przydaje się w najróżniejszych momentach i szybko przyzwyczajamy się do tego, że zawsze jest pod ręką. Trochę jak z zegarkiem, gdy go zapomnimy czegoś nam przez cały dzień brakuje. Ale scyzoryk to nie zegarek i noszenie go nie wszędzie jest legalne. W Polsce tego problemu nie ma, ale dziś w świecie częściowo bez granic musimy pamiętać, że w innych krajach obowiązują odmienne przepisy i nóż w kieszeni może przysporzyć nam sporo problemów. Na przykład w Wielkiej Brytanii nie wolno nosić noży z ostrzem stałym oraz noży składanych z ostrzem dłuższym niż 3″ (76 mm). Żeby tego było mało tamtejsze sądownictwo traktuje noże składane z blokadą jako noże z ostrzem stałym. Oznacza to, że niemal wszystkie najlepsze noże świata są w UK nielegalne (do noszenia w miejscach publicznych bez ważnego/legalnego powodu). Dotyczy to również scyzoryków z blokadą, jak Swiza, Wenger/Victorinox Evolution, czy wiele multitooli Leathermana. Niewiele lepiej wygląda sytuacja w Niemczech. Tam między innymi zakazane jest noszenie noża składanego, którego ostrze można rozłożyć jedną ręką i które samoczynnie się zablokuje. Natomiast jednym z najbardziej restrykcyjnych krajów jest Japonia, gdzie nie wolno nosić noża z ostrzem dłuższym niż 60 mm. Czy mamy zatem jakiś inny wybór niż najmniejszy szwajcarski scyzoryk albo jakiś mały amerykański klasyk? Owszem, mamy. Na przykład Spyderco ma w swojej ofercie noże zaprojektowane specjalnie na rynek UK. Natomiast Fällkniven pokusił się o wprowadzenie modelu, który będzie legalny w większości krajów świata. Nazywa się LTC, co jest akronimem angielskich słów „Legal to Carry” i temu modelowi przyjrzymy się dzisiaj bliżej.
Fällkniven AB to szwedzka rodzinna firma założona w 1984 roku. Początkowo zajmowała się sprzedażą noży sprowadzanych z zagranicy, ale w 1987 roku rozpoczęła produkcję własnych. To co charakteryzuje Fällknivena to stosowanie wyłącznie materiałów z najwyższej półki. W tej materii nie idą na żadne kompromisy. Większość części wytwarzanych jest przez podwykonawców, ale dobierają ich bardzo skrupulatnie. Na przykład ostrza pochodzą z Seki w Japonii, gdzie opanowano do perfekcji proces ich wytwarzania z iście kosmicznej stali. Producent na swojej stronie internetowej nie owija w bawełnę i jasno tłumaczy, że ich filozofią jest oferowanie noży drogich. Ale są przekonani, że po ich zakupie prawdopodobnie nigdy nie będzie potrzeby zakupu nowego. Przekonajmy się czy dotyczy to również najmniejszego i najtańszego produktu z ich oferty.Oferta Fällknivena to głownie noże myśliwskie, outdoorowe i militarne. Z tej grupy nieco wyłamuje się mały scyzoryk o nazwie LTC, który, jak już wspomniałem, ma być legalny w większości krajów świata. Oznacza to, że nie może mieć blokady innej niż slip-joint, nie może dać się go rozłożyć jedną ręką, a ostrze nie może być dłuższe niż 60 mm. Naturalnie warunki te zostały spełnione. Jego długość w postaci złożonej wynosi zaledwie 81 mm. To nawet mniej niż scyzoryki Victorinoxa z tej mniejszej serii mierzącej 84 mm. Konstrukcyjnie jest mu bliżej do Aloxów, czyli nie ma linerów, a ich zadanie spełniają aluminiowe okładki. W tym wypadku każda z nich ma grubość 3 mm dając bardzo solidną bazę. Na ich powierzchni naniesiono delikatną fakturkę, której zadaniem jest zwiększenie przyczepności. Sprawdza się to całkiem nieźle, oczywiście to nie chropowate G10, ale jak na takiego malucha wystarczy. Dostępne są w siedmiu kolorach: szaroniebieskim, jasnoniebieskim, czerwonym, pomarańczowym, purpurowym, zielonym i oczywiście czarnym. Noże Fällknivena nie są specjalnie zdobione, a w tym wypadku wzornictwo jest wyjątkowo surowe. Można to odbierać w dwie strony. Jedni przytoczą słowa Lenarda da Vinci, że „prostota jest szczytem wyrafinowania”, a inni krzykną „nuda”. Mi osobiście ta ascetyczna forma bardzo odpowiada. Jestem jednak świadomy, że nie każdemu przypadnie do gustu.Ostrze na pierwszy rzut oka wygląda bardzo niepozornie, ale jest w nim ukryta moc. Patrząc z boku przypomina te znane ze scyzoryków Victorinoxa. Podobny profil drop-point i również pełny płaski szlif. Na tym jednak podobieństwa się kończą. W LTC jego długość wynosi 59 mm, natomiast grubość to aż 2,5 mm. Natomiast sedno sprawy leży w zastosowanej stali. Jest to proszkowa stal SGPS laminowana stalą VG5, o twardości rdzenia 62 HRC. Czytelnikom mniej zaznajomionym z tematem należą się wyjaśnienia. Zatem zacznijmy od stali proszkowych. Otóż metalurgia proszków to metoda wytwarzania materiałów z proszków metali bez ich topienia. Jest bardzo kosztowna i wymaga zastosowania specjalistycznych maszyn, które potrafią sprasować mieszaninę proszków pod ogromnym ciśnieniem. Celem takiego zabiegu jest uzyskanie jednorodnej mikrostruktury materiału końcowego. Chodzi o rozmieszczenie molekuł poszczególnych pierwiastków. Dzięki temu zmniejszamy prawdopodobieństwo powstania słabszych obszarów, co jest trudne do uzyskania w tradycyjnym wytopie. Tego typu stale potocznie nazywane są superstalami, a na forach internetowych możecie spotkać się z nieco wulgarnym „wyjebolit”. Przejdźmy teraz do drugiego określenia i wyjaśnijmy czym jest laminat. W wypadku ostrzy jest to bowiem kompozyt z rdzeniem wykonanym ze stali o bardzo dużej twardości, zwykle ze stali węglowej lub słabo odpornej na korozję, „otulony” stalą nierdzewną tak, że krawędź tnąca wychodzi z rdzenia. Zatem otrzymujemy krawędź tnącą o parametrach zarezerwowanych dla stali bardzo twardych, a powierzchnię ostrza o parametrach stali nierdzewnych. Na dodatek tego typu materiał jest według badań Fällknivena o 20% bardziej odporny na złamanie. W wypadku LTC rdzeniem jest japońska superstalstal SGPS o relatywnie dużej odporności na korozję (ale nie zalicza się do stali nierdzewnych) i twardości 62 HRC. Zewnętrzna warstwa to popularna w japońskich nożach kuchennych nierdzewka VG5, składem zbliżona do bardziej znanej AUS-8. Takiej kombinacji producent nadał nazwę 3G.Charakterystyczną cechą laminatów jest wyraźna linia biegnąca wzdłuż krawędzi tnącej. Nie zawsze jest ona idealnie prosta, dlatego niektórzy traktują to jako wadę. Ja jednak uważam, że to nie wada tylko cecha. Takie ostrza są prawie bezobsługowe, a w wypadku stali 3G osiągnięto wręcz abstrakcyjny poziom. Bardzo twardy rdzeń ze stali SGPS jest trudny do stępienia i rzecz jasna do naostrzenia. Na szczęście nie będzie trzeba tego robić często. Śmiem twierdzić, że w niektórych przypadkach nawet nigdy. Ma również przyzwoitą odporność na korozję. Wysoka zawartość węgla powoduje, że stal ta nie kwalifikuje się do miana nierdzewnej, ale wciąż ma w składzie 15% chromu, czyli tak jak w nierdzewkach. Jeśli połączyć to z zewnętrzną warstwą laminatu, która jest już prawie całkowicie nierdzewna, to otrzymujemy prawdziwą stal XXI wieku.Jakość wykonania jest bardzo wysoka. Nie było to zbyt trudne do osiągnięcia bo są tu raptem cztery części. Wszystko jest idealnie równe i świetnie spasowane. Mechanicznie również nie ma się do czego przyczepić. Ostrze rozkłada się płynnie, a sprężyna slip-joint stawia odpowiedni opór. Nie ma absolutnie żadnych luzów. Wycięcie na paznokieć bardzo dobrze spełnia swoje zadanie i co ciekawe jest po obu stronach. Oznacza to, że sprawdzi się w rękach zarówno ludzi prawo- jak i leworęcznych. Jedyną rzeczą, która mi się nie podoba to napis „LTC” na ostrzu. Jest po prostu brzydki i zupełnie nie rozumiem po co on tam w ogóle się znalazł. Na ricasso skąpiono miejsca na pełną nazwę producenta, zostawiono tylko „FAB”, a naniesiono trzy razy większy napis, który większości ludzi nic nie mówi.Na uwagę zasługuje również opakowanie. To ładne drewniane pudełeczko w papierowej obwolucie, które idealnie nadaje się na prezent. Osobiście nie przywiązuję do tego zbyt wielkiej uwagi, ale miło, że płacąc krocie za mały nożyk możemy poczuć trochę luksusu. Zwłaszcza, że nie otrzymujemy ładnie zapakowanej tandety, tylko klasowy produkt.Można by teraz zadać sobie pytanie o sens stosowania tak wyrafinowanej stali w tak małym scyzoryku. Pytanie to nie jest pozbawione podstaw, ale postaram się to jakoś uzasadnić. Wielu z nas lubi mieć świadomość, że jest w posiadaniu czegoś wyjątkowego. Czasami też nie chcemy godzić się na pewne kompromisy, z którymi mamy do czynienia w wypadku większości popularnych scyzoryków. I myślę, że LTC jest właśnie dla kogoś takiego. Z praktycznego punktu widzenia prostym Victorinoxem da się zrobić to samo, ale nie o to tu chodzi. Po prostu czerpiemy radość z tego, że jest to coś niezwykłego, bardzo zaawansowanego technicznie czym możemy pochwalić się w odpowiednim towarzystwie. Nie należy tu szukać racjonalnego wytłumaczenia. Stal 3G wcale nie jest niemożliwa do złamania. Właściwie to producent umieścił na opakowaniu informację „to jest precyzyjne narzędzie – nie używać do ciężkich prac”. Owszem, trzymanie ostrości będzie znacznie lepsze, ale właściwie to wszystko. Cel producenta, czyli zaprojektowanie scyzoryka legalnego w większości krajów świata wykonanego z najlepszych materiałów, został jednak osiągnięty.Skoro w początkowej części artykułu napisałem, że LTC jest najtańszym nożem z oferty Fällknivena to pasuje teraz porozmawiać o cenie. Maluch ten kosztuje dokładnie 333 zł, co dla niektórych jest ceną zaporową. Należy jednak pamiętać, że otrzymujemy za to scyzoryk z ostrzem z jednej z najbardziej zaawansowanych stali na świecie, wyprodukowany przez firmę, która tanich noży po prostu nie robi. Podejrzewam, że samo ostrze to z 70% ceny całości. A skoro ono jest tutaj najważniejsze to trzeba być bardzo ostrożnym żeby nie kupić podróbki, a Fällkniven ma z tym poważny problem. Ich noże są podrabiane na potęgę. Nawet w chwili pisania tego artykułu na naszym rodzimym Allegro możecie znaleźć podróbkę zakamuflowaną pod nazwą „replika”. Do złudzenia przypominają oryginały, ale nie mają z nimi nic wspólnego. Nawet linie na ostrzach są wypalane laserem żeby wyglądały na laminat. Producent na swojej stronie internetowej umieścił specjalny dział temu poświęcony i zaleca kupowanie ich produktów wyłącznie u oficjalnych przedstawicieli. I ja też Wam to polecam. Za łatwo się nadziać na podróbkę. W Polsce oficjalnym dystrybutorem Fällknivena jest warszawski sklep myśliwski Artemix. Mają na stanie prawie wszystkie modele. Są również przedstawicielem hiszpańskiej marki Muela i od jej produktów również półki się uginają. Zachęcam do odwiedzenia sklepu stacjonarnego. Noże możecie pooglądać z bliska, poprosić o pokazanie kilku egzemplarzy tego samego modelu i wybrać ten jedyny. Nie podejmujcie decyzji pochopnie, bo jak wcześniej pisałem, być może nigdy już nie będziecie kupować następnego.
Źródła:
www.fallkniven.com
www.artemix.com.pl
Ciekawa opcja uznanego producenta, ale ponad 300 pln za scyzoryk z tylko jedną funkcją, to IMO trochę dużo, to już lepiej za ten hajs chyba kupić nieblokowanego Vica / Wengera.
Ja myślę, że noży z segmentu premium w ogóle nie kupuje się głową. Tutaj decydują subiektywne odczucia. Generalnie trudno znaleźć racjonalne wytłumaczenie dla wydawania grubej kasy na nóż z superstali. Rzeczywistość jednak pokazuje, że cieszą się one dużym zainteresowaniem.
Dokładnie, model raczej dla wąskiej grupy osób, ja pozostanę ze swoim Vickiem Waiterem, który robi u mnie za woła roboczego. BTW nie zdawałem sobie sprawy z rygorów które są obecnie u niemiaszków, trochę to śmieszne w obliczu tego co się tam teraz dzieje w niektórych dzielnicach, ale lepiej wiedzieć niż nie ;)
Zakazane są tam również noże sprężynowe i sztylety, oraz wszystkie noże z ostrzem dłuższym niż 8,5 cm. Najlepsze jest to, że w Niemczech niektóre noże można przerobić na legalne odkręcając im kołek do otwarcia kciukiem :)
Chciałbym go kupic zamiast victorinoxa bantama (alox). Używasz ltc na codzień, dużo dluzej trzyma ostrość niż np vg10 endurki ?
Nie, nie używam na co dzień, ale stal 3G w LTC będzie lepiej trzymać ostrość niż VG10. Weź tylko pod uwagę, że LTC jest mniejszy od Bantama.