Ostatnimi czasy Szwajcarzy nie rozpieszczają nas nowymi modelami scyzoryków. A będąc bardziej dosadnym zwyczajnie wieje nudą. W tym roku Victorinox nawet odpuścił sobie interesujące modele kolekcjonerskie. Wprawdzie pojawił się limitowany Huntsman wypuszczony z okazji chińskiego roku koguta, jest nawet numerowany, ale w gruncie rzeczy nie różni się od regularnego modelu niczym prócz nadruku na okładce. Pojawiły się też coroczne modele Classic z nowymi nadrukami i Aloxy w nowym kolorze. To wszystko jednak za mało żeby przyciągnąć moją uwagę. Na szczęście coś drgnęło i w ofercie pojawił się Spartan PS.
Spartana już zapewne znacie bo już o nim pisałem (tu i tu). To jeden z najpopularniejszych modeli w ofercie Victorinoxa. Jest w pewnym sensie protoplastą wszystkich szwajcarskich scyzoryków, bo to właśnie on jest bezpośrednim potomkiem słynnego The Officer’s and Sports Knife zaprojektowanego przez Karla Elsenera w 1896 roku. Jest dostępny chyba w najszerszej gamie okładek, od klasycznej czerwieni przez przezroczyste srebrne, czerwone i niebieskie; po kamuflaż i czerń. One wszystkie różnię się jednak jedynie kolorem okładek, ale nie PS. Pierwsze spojrzenie na zdjęcia nie zdradza szczegółów bo jasne światło maskuje efekt. Jednak wszystkie narzędzia Spartana PS pokryte są czarną błyszczącą powłoką naniesioną w procesie nazywanym przez producenta Polispectral. W efekcie kolor narzędzi widziany ludzkim okiem mieni się zależnie od kąta padania światła od ciemnoszarego po antracytowy. Powłokę tę już widzieliśmy w serii Black Ice. Wspominałem o niej w artykule poświęconym mojej wizycie w warszawskim showroomie Victorinoxa. Tam też możecie zobaczyć jego zdjęcie. Wówczas zakochałem się w tej powłoce i z niecierpliwością oczekiwałem aż pojawi się ponownie. No i doczekałem się, i co ciekawe nie w modelu limitowanym bo Spartan PS wszedł do regularnej oferty. Powłoka została nałożona na wszystkie narzędzia, linery i kółko do kluczy. W połączeniu z czarnymi lub białymi okładkami powstał świetny monochromatyczny efekt. Uwierzcie mi, że powyższe zdjęcia nie są pozbawione kolorów. Ten scyzoryk po prostu tak wygląda. Dodatkowo w komplecie otrzymujemy czarną smyczkę, która dodatkowo potęguje efekt. Zestaw narzędzi jest zupełnie standardowy i względem regularnego modelu nie ma tu żadnej różnicy. Są dwa ostrza, otwieracz do butelek i puszek oraz szydło i korkociąg. Są też oczywiście pęseta i wykałaczka, ale…Jakość wykonania scyzoryka nie budzi zastrzeżeń, to Victorinox wytycza standardy i nie spotkałem się jeszcze z jakimś wadliwym egzemplarzem. Tutaj jednak główny wyróżnik tego modelu może się stać jego piętą achillesową. Czarna powłoka świetnie trzyma się elementów stalowych, ale na aluminiowych linerach widać pojedyncze szare przebłyski. Okazuje się, że zastosowana technologia nie jest optymalna dla materiału innego niż stal i trochę się obawiam że na krawędziach szybko się zetrze. Poza tym nie zadbano o dwa istotne detale, tj. pęsetę i wykałaczkę. Są one w normalnych kolorach i psują efekt. Skoro dało się pokryć powłoką nawet kółko do kluczy to nie widzę powodu, dla którego zapomniano o tych dwóch małych elementach. Pozostaje użyć czarnego markera…Jak już wcześniej wspomniałem Spartan PS wszedł do regularnej oferty, ale niestety z ceną wersji limitowanej. Tutaj Victorinox zwyczajnie przegiął. 309 zł to przynajmniej o 100 zł za dużo. Zwykły spartan kosztuje 88 zł. Oznacza to, że pokrycie narzędzi czarną powłoką kosztuje 221 zł! Przypomnę tylko, że olimpijski Climber z okładkami pokrytymi 24-karatowym złotem kosztował „zaledwie” 259 zł. Nie wierzę w to, że Polispectral jest droższy od złota. W życiu bym się na niego nie zdecydował gdyby nie to, że po prostu w tej powłoce się zakochałem, a teraz czuję się trochę frajerem. No ale z miłością tak bywa. W każdym razie za sprawą PS’a nareszcie coś drgnęło i mogłem podzielić się wrażeniami z nowości w scyzorykowym światku. W końcu adres strony do czegoś zobowiązuje, a ile można pisać o kolejnym rysunku na okładce… Spartan PS to raczej nie jest scyzoryk, który kupuje się do codziennego użytku. Bardziej go widzę jako ciekawy prezent, gdzie właściciel jest zupełnie nieświadomy tego co posiada, albo na specjalne okazje. Nie wróżę temu modelowi świetlanej przyszłości, zwłaszcza z tą ceną, ale cieszę się że w ogóle powstał. Wygląda genialnie i na całym świecie jest pewnie sporo takich maniaków jak ja, którzy nie bacząc na cenę łykną tę nowinkę. Tym samym moja kolekcja Spartanów znów urosła i hmmm… może jakaś wystawa? Co sądzicie?
Znana jest legendarna jakość szwajcarskich produktów, dlatego też warto w nie zainwestować, a nie kupować, że inne.
I jak powłoki?? Ścierają się? Jestem ciekaw jak wygląda ten scyzoryk po roku użytkowania :)
Szczerze mówiąc to nie wiem, bo go nie używam ;)
Ajć, szkoda ;) Zastanawiam się nad tym modelem, ale właśnie te powłoki – jakkolwiek ładne – to bardzo mnie martwią..