Stockmany mi się chyba nigdy nie znudzą. Nie umiem racjonalnie wyjaśnić tego co mi się w nich tak podoba. Nie są może tak praktyczne jak szwajcarskie scyzoryki, ale są od nich zdecydowanie ładniejsze. Często bliżej im do biżuterii niż zwykłych narzędzi użytkowych. I chyba sedno tkwi właśnie w wyglądzie. Nie oszukujmy się, facet ma ograniczone możliwości jeżeli chodzi o wszelkie precjoza. Jest bardzo cienka granica oddzielająca elegancję od wiochy. Dlatego zegarek, klamerkę paska czy spinki do mankietów mężczyźni uzupełniają gustowną zapalniczką, papierośnicą czy właśnie scyzorykiem.Jedną z propozycji dla eleganckiego mężczyzny może być Colt z serii Exotic Series. To nietuzinkowy scyzoryk, który przyciąga spojrzenia ale nie drąży portfela. Jak już pewnie pamiętacie z artykułu dotyczącego modelu Tiger Paw, produkcja scyzoryków Colta odbywa się na Dalekim Wschodzie, są więc tanie. Trudno jednak przyczepić się do ich jakości, a prezentowany model jest tego kolejnym przykładem. CT569 to typowy przedstawiciel klasycznego amerykańskiego wzoru Stockman. Ma zatem serpentynowaty kształt, błyszczące bolstery i trzy ostrza, każde o innym profilu. Jego długość w postaci złożonej mierzy dokładnie 9 cm, co oznacza że zmieści się do każdej kieszeni. Bazą są oczywiście trzy mosiężne linery, pomiędzy którymi znajdują się stalowe sprężyny. Jedna nieco grubsza, na której operuje ostrze główne, dwa pozostałe dzielą drugą sprężynę. Piękno jednak jest na zewnątrz i mowa tu o okładkach. Wiem, że to kwestia gustu, ale te są po prostu piękne. To imitacja niebieskiego i zielonego turkusu, czarne jak smoła tworzywo oraz misternie przygotowane niklowe przekładki. I choć nie ma tu ani grama kamienia szlachetnego to wygląd całości jest obłędny. Ilość detali które można tutaj dostrzec jest imponująca. Każdy z kawałków jest zupełnie inny, nie widać żadnych powtarzających się wzorów. Wężyki w metalowych wstawkach zanurzone są w przezroczystym tworzywie co jeszcze potęguje efekt. Na dodatek spasowanie wszystkich elementów ze sobą to robota, której nie powstydziłby się nawet jubiler. Na końcach znajdują się perfekcyjnie spasowane i wypolerowane bolstery. Na jednym z nich znajduje się charakterystyczna dla Colta litera „C”. Całość uzupełnia tarcza z koniem, która również posiada wiele detali. Wszystko to dalece odbiega od tego czego spodziewamy się po dalekowschodniej produkcji. A to nie koniec, bo są przecież jeszcze ostrza.Ostrze główne to smukły clip-point o długości 67 mm i choć operuje na grubej sprężynie to ma tylko 1,4 mm grubości. Pełną grubość 2,2 mm ma tylko ricasso. Nie nadaje się zatem do ciężkich zadań, jest za to wyjątkowo wykończone. Po jednej stronie ma zmatowioną powierzchnię z błyszczącym napisem „Colt Exotic Series”. Nie lubię napisów na ostrzach ale muszę przyznać że to mi się podoba. Bardzo ładnie wykończono również wycięcie pod paznokieć i fałszywe ostrze. Ktoś się postarał. Pozostałe ostrza to 50-milimetrowe sheep’s-foot i spey-point. Pierwsze o grubości 1,1 mm, drugie 1,3 mm. Oba również z fałszywką. Przypomnę tylko, że historycznie każde z nich miało swoje konkretne przeznaczenie. Sheep’s-foot służyło do pielęgnacji owczych kopyt, a spey-point do sterylizacji małych zwierząt hodowlanych. Trudno mi powiedzieć czy dziś jeszcze ktoś używa ich zgodnie z przeznaczeniem, ale klasyk to klasyk i nie należy tutaj szukać na siłę współczesnego uzasadnienia dla aż trzech ostrzy. Wykonane są ze stali 440A, która zapewnia bardzo wysoką odporność na korozję i przyzwoite właściwości mechaniczne. Jak na nóż tej wielkości zupełnie wystarczy. O jakości wykonania już wspominałem. Colt znów mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Tutaj naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Wszystkie elementy są świetnie spasowane. Nie ma żadnych szpar, a przy składaniu tego egzemplarza była naprawdę masa okazji to partactwa. Mechanicznie też wszystko działa jak należy. Nie ma mowy o łamaniu paznokci i siłowaniu się ze sprężyną. Znów to napiszę. Gdyby nie maleńki napis „China” na ostrzu to nie uwierzyłbym że tam został wyprodukowany.Colt CT569 Exotic Series to scyzoryk dla wąskiej grupy odbiorców. Nie każdy potrafi docenić piękno amerykańskich klasyków i tym samym trudno znaleźć racjonalne uzasadnienie dlaczego wybrać takiego Stockmana zamiast jakiegoś Victorinoxa. Nie każdemu przypadnie do gustu kolor okładek, ale przecież na tym to polega, że każdy może wybrać co chce. Sklepowe półki uginają się pod ciężarem pięknych i drogich scyzoryków, ale wcale nie tak łatwo znaleźć coś taniego, koło czego nikt nie przejdzie obojętnie i żeby jeszcze było dobrze wykonane. Colt własnie taki jest.Na zakończenie pozostaje jeszcze napisać gdzie i za ile można go kupić. I tutaj jak w wypadku wszystkich innych amerykańskich klasyków sprawa nie jest prosta, bo w Polsce po prostu mało kto tym handluje. Nie będzie zatem zaskoczeniem, że po raz kolejny skieruję Was do warszawskiego sklepu www.swiatnozy.pl gdzie takie scyzoryki możecie nabyć za kwotę mniejszą niż 100 zł. W USA kosztują 15$, ale wiecie… cła, wysyłka itp. Czasami aż trudno uwierzyć, że za takie pieniądze można nabyć coś tak wyjątkowego. I nie ważne że z Chin. Tam też da się wyprodukować dobre rzeczy, trzeba tylko dobrze poszukać i nie zamykać się na nie, jak to ma w zwyczaju wielu kolekcjonerów. Ja mam w swojej kolekcji już trzy Colty, które są wykonane lepiej nić niejeden Case, tyle tylko że za 1/4 jego ceny.
Źródła:
www.smkw.com