Noże myśliwskie mają wiele oblicz. Trudno przyjąć jedną ich definicję bo wiele zależy od indywidualnych upodobań. Mają zwykle spore rozmiary i stałe ostrze. Jest jednak grupa ludzi, która preferuje mniejsze i praktyczniejsze składaki. Wśród nich również jest w czym wybierać, ale jest jeden wzór, który się wyróżnia. Zdefiniowany został w 1964 roku przez firmę Buck. Ma solidne ostrze typu clip-point, mocną blokada back-lock i charakterystyczny kształt rękojeści. Każdy szanujący się producent ma w swojej ofercie nóż oparty o tę ponadczasowa konstrukcję. Jednym z nich jest Muela.
Manufacturas Muela to hiszpańska firma, której historia sięga połowy lat 1950-tych. Nazwa firmy pochodzi od nazwiska jej założyciela, a jest nim Eladio Muela, syn farmera z Puertollano urodzony w 1935 roku. Życiorys Eladio jest ciekawy i inspirujący, ale można by napisać o nim oddzielny artykuł. Dlatego skupię się na wybranych faktach. W wieku 16 lat zakomunikował ojcu, że nie chce iść w jego ślady. Nie wiedział jeszcze co chce robić, ale był przekonany, że nie chce być farmerem. W tym samym czasie jego wuj Don Eladio Quero (po którym Eladio ma imię) prowadził mały warsztat, w którym ręcznie wytwarzał tradycyjne hiszpańskie noże składane. Młody Eladio rozpoczął od pomagania wujowi w pracy. Noże, które opuszczały warsztat były bardzo wysokiej jakości, ale już wtedy Eladiowi nie podobało się, że od dekad produkowane są tak samo. Wewnętrznie czuł potrzebę zmiany i związana jest z tym zabawna historia, w której to zaproponował wujowi, że przejmie warsztat i zapłaci mu dwa razy tyle ile aktualnie na nim zarabia. Nie wiadomo czy to dobrze czy źle, ale wuj wyśmiał młodzieńca i do niczego takiego nie doszło. Gdy Eladio miał 18 lat nadarzyła się okazja podjęcia pracy w potężnej firmie petrochemicznej Calvo Sotele (dziś Repsol). Niedoświadczony i niewykształcony nie mógł liczyć na duże pieniądze. Mieszkał u gospodyni, u której za pokój płacił 15 peset dziennie zarabiając przy tym 14,5 pesety. Oznaczało to, że musiał jeszcze coś wymyślić żeby powiązać koniec z końcem. Wtedy uzyskał zgodę gospodyni na utworzenie w pokoju warsztatu, w którym zajmował się ostrzeniem noży oraz wykonywaniem różnych prac serwisowych i naprawczych. Wówczas nastąpił punkt przełomowy w jego życiu. Pewnego niedzielnego popołudnia postanowił, że zrobi swój pierwszy nóż, jak go określił – pierwszy nóż wysokiej jakości. Poświęcił na to dużo czasu ale efekt był imponujący. Składał się dokładnie z 38 elementów. Był wyśmienicie wykonany i przepięknie wykończony. Ozdobił go macicą perłową, a nawet powycinał i osadził fragmenty lustra. Wyglądał jak biżuteria. Wtedy postanowił się nim pochwalić niemieckim inżynierom, którzy pracowali na kontrakcie w Calvo Sotele, a jak wiadomo Niemcy potrafili docenić dobrą robotę. Jeden z inżynierów był zachwycony scyzorykiem i z miejsca zaproponował, że chce go kupić. Zaskoczony Eladio nie spodziewał się takiego rozwoju wydarzeń i po krótkim zastanowieniu zaproponował cenę (według niego zaporową) 200 peset. Niemiec bez słowa wyjął pieniądze z kieszeni i wręczył Mueli. Inżynierowie zasugerowali mu, że z takimi umiejętnościami powinien pojechać z nimi do Niemiec i tam zająć się produkcją scyzoryków. Eladio nie mógł przyjąć tej propozycji, bo przed nim była jeszcze obowiązkowa służba wojskowa. Po jej zakończeniu zdecydował o emigracji do Niemiec i rozpoczął gromadzenie wszystkich potrzebnych dokumentów. Wtedy nastąpił kolejny przełom, bo niejaki Manuel Merino, który zajmował się ostrzeniem noży w Puertollano, zaczął przekonywać Eladia, że nie musi wyjeżdżać do Niemiec żeby realizować swoje marzenia i zaproponował mu wspólne otwarcie warsztatu. Tak powstała firma MUME (Muela-Merino), która zajmowała się produkcją noży. Muela był rzemieślnikiem, a Merino handlowcem. Firma przetrwała 12 lat, po których zdecydowali się rozejść. Podliczyli majątek i wyszło, że ilość pieniędzy na koncie jest niemal taka sama jak wartość warsztatu. Merino wziął pieniądze, a Muela warsztat. Tak powstała Manufacturas Muela, która rozrosła się do międzynarodowego przedsiębiorstwa i dziś zajmuje się produkcją wysokiej jakości noży myśliwskich i outdoorowych, a rocznie fabrykę opuszcza 350 tys. sztuk z czego 70% idzie na eksport. Sukces nie wziął się znikąd, determinacja jaką musiał wykazać się Eladio została określona w jego życiorysie jako „a will of steel”, czyli w wolnym tłumaczeniu „wola ze stali”. Myśliwi na całym świecie uwielbiają noże Muela za wysoką jakość wykonania i fantastyczny wygląd.Muela większości swoich noży nadaje łatwe do zapamiętania nazwy ale akurat o tym modelu chyba zapomniała. W symbolu BT-9B.A prawdopodobnie zaszyfrowano nazwę modelu, długość ostrza oraz materiał okładek i bolsterów, ale nie dam sobie za to ręki uciąć. W każdym razie jest to niewielki myśliwski nóż składany produkowany ręcznie przez rzemieślników Muela. Jego konstrukcja nie wyróżnia się z tłumu i opiera się o dwa jednomilimetrowe stalowe linery, pomiędzy którymi zamontowana jest dźwignia blokady back-lock. Nietypowe są za to bolstery i okładki. Występuje tu połączenie dwóch materiałów, które do siebie nie powinny pasować, ale nie potrafię wyobrazić sobie czegoś lepszego. Bolstery wykonano z naturalnego poroża jelenia co już samo w sobie jest dość nietypowe ponieważ zdecydowana większość producentów decyduje się tutaj na stal lub mosiądz. Natomiast materiał okładek to biało-beżowa Micarta, która fantastycznie tutaj pasuje i – co zaskakujące – nawet lepiej niż drewno czy kość. Jest wprawdzie dostępny model z okładkami z drewna orzecha włoskiego, ale tam wygląda to jakoś dziwnie. Czym zatem jest ta Micarta? W najprostszej formie jest to kompozyt składający się z wielu warstw płótna lnianego zatopionego w żywicy epoksydowej. Dzięki temu otrzymujemy materiał niezwykle wytrzymały, odporny na wysokie i niskie temperatury, nie chłonący wody, odporny na ścieranie i nie przewodzący prądu. Na dodatek pozwala na ciekawe zabiegi stylistyczne. Zastosowana tkanina pozostawia wzór, który zależy od splotu. Najczęściej jest to kratka. Użycie płótna w wielu kolorach pozwala podczas szlifowania uzyskać ciekawe efekty przypominające słoje drewna. Płótnem nie zawsze jest len, czasami stosuje się bawełnę, papier, a nawet włókna węglowe czy szklane. Wszystko to pozwala na dostosowanie materiału do indywidualnych wymagań. W wypadku prezentowanego modelu pierwsze kilka warstw, które przylegają bezpośrednio do linerów ma kolor wiśniowy. Następne maja naprzemiennie kolor biały i beżowy. W konsekwencji uzyskano barwę zbliżoną do białej kości. Okładki wypolerowane są na wysoki połysk podkreślając jednocześnie kraciasty wzór tkaniny. Pomiędzy bolsterami i okładkami jest mała wiśniowa wstawka, która dodaje nieco życia. Efekt końcowy jest naprawdę świetny. Nigdy nie spodziewałem się, że spodoba mi się Micarta.
Rękojeść nie jest zbyt długa bo mierzy 104 mm. Ma też stosunkowo niewielki przekrój, zatem osoby z większymi dłońmi mogą być zawiedzione. Jest za to bardzo wygodna i praktyczna. Nóż można obracać dowolnie, a chwyt i tak pozostaje tak samo pewny. Muela BT-9B.A jak na swoje rozmiary ma bardzo duże i solidne ostrze. Zastosowany profil clip-point z wysokim wklęsłym szlifem świetnie sprawdzi się w docelowych zastosowaniach. Długość krawędzi tnącej to 80 mm, grubość 2,5 mm, a użyta stal to X50CrMoV15 o twardości 57-58 HRC. Jest to dokładnie taka sama stal jak w nożu Puma IP Ardilla Palisander, który recenzowałem jakiś czas temu. Tam jednak producent używał symbolu z innego standardu, który mógł wprowadzać zamęt. W rzeczywistości to wysokiej jakości stal chromowo-molibdenowo-wanadowa, która charakteryzuje się naprawdę dobrymi parametrami mechanicznymi i można jej zaufać. Nie bez powodu najwięksi producenci noży myśliwskich używają właśnie jej. Jest wysoce odporna na korozję, nieźle trzyma ostrość i nie wymaga specjalnych zabiegów konserwacyjnych. Warto jeszcze zwrócić uwagę, że Muela w tańszych nożach używa 440-tki, a w droższych właśnie wspomnianej wyżej X50CrMoV15, która w innym systemie ma symbol 420MoV. Chcę przez to powiedzieć, że ślepe sugerowanie się cyferkami może być zgubne i zawsze trzeba zgrubnie przeanalizować skład chemiczny. Ostrze jest oczywiście zabezpieczone przed przypadkowym złożeniem za pomocą blokady back-lock. Ta zaskakuje z głośnym klikiem i daje pewność, że nie spotka nas żadna przykra niespodzianka. W ogóle w mechanice tego noża jest coś magicznego. Nie umiem tego opisać słowami, to trzeba poczuć. Gładkość z jaką pracują wszystkie ruchome elementy jest wręcz imponująca. Ma się wrażenie, że ostrze obraca się na szafirowych łożyskach. Opór sprężyny jest w każdym położeniu taki sam, nie za duży, nie za mały. Ząbek zaskakuje na ok. 2 mm, co przy nożu tej wielkości jest wystarczające. Do zwolnienia blokady trzeba użyć niewielkiej siły, ale na tyle dużej, że nie wchodzi w grę przypadkowe wciśnięcie. Naprawdę łapię się na tym, że trzymam go w ręku i po prostu składam i rozkładam, tak dla przyjemności.
Jakość wykonania jest bardzo wysoka choć znalazły się tutaj dwa drobiazgi, którym można było poświęcić więcej uwagi. Pierwszym z nich jest spasowanie bolsterów. Występuje tutaj dziwna rzecz, że jedna krawędź pasuje idealnie, a druga nie. I tak po obu stronach. Nie jest to nic poważnego i prawdopodobnie wynika to z tego, że trudno idealnie dopasować kawałek poroża do kształtu linera. Ale tak się składa, że podczas zakupu tego egzemplarza miałem możliwość wyboru spośród trzech i w każdym z tymi bolsterami było coś nie tak. Wybrałem najbardziej symetryczny. Drugi drobiazg to nie jest niedoróbka tylko celowe działanie, które w konsekwencji daje niezbyt ładny efekt. Chodzi o punkt styku ostrza z dźwignią blokady. Problem wynika z tego, że owa dźwignia jest nieco grubsza od ostrza i bez żadnej obróbki powstałby „schodek”. Żeby to „jakoś” wyglądało producent postanowił lekko zeszlifować nadmiar materiału tak aby powierzchnie obu części się licowały. Zrobiono to starannie, ale efekt jest taki, że pomiędzy dźwignią a linerami pozostały niewielkie szpary. Właściwie to nie wiem jak byłoby lepiej. Być może czepiam się na siłę. Cała reszta jest spasowana perfekcyjnie. Metalowe elementy (oprócz ostrza) zostały wypolerowane na błysk, a okładki z Micarty to wzór do naśladowania. Samo ostrze jest idealnie wycentrowane. Krawędź tnąca wyprowadzona jest równo, a poziom fabrycznego naostrzenia bardzo dobry. Nie ma również nadmiaru napisów na ostrzu. Jest oczywiście nazwa i logo producenta, literki MoV, które oznaczają, że użyto molibdenowo-wanadową stal; oraz napis „Spain” głoszący, że nóż został wyprodukowany w Hiszpanii. W zestawie otrzymujemy jeszcze bardzo praktyczny, nylonowy futerał zapinany na zatrzask. Nie jest to jakaś tam szmatka, jaką czasami dostajemy od innych producentów. Jest usztywniany, przez co po wyjęciu noża zachowuje kształt; dobrze uszyty i ma możliwość przymocowania do szerokiego pasa. Muela ma również w swojej ofercie piękne futerały wykonane ze skóry, ale niestety w Polsce trudno je dostać.Nóż Muela BT-9B.A bardzo przypadł mi do gustu i szybko stał się jednym z moich ulubionych. Pracuje się nim bardzo wygodnie. Przygotowywanie posiłków w warunkach polowych to czysta przyjemność. Jest pewny i solidny. Mimo niewielkich rozmiarów nadaje się do cięższych prac i nie męczy dłoni. Poza tym wygląda obłędnie. Gdy leżał na stole to każdy chciał go wziąć do ręki i pooglądać. Żeby stać się jego właścicielem trzeba jednak przygotować się na wydatek rzędu 280 zł. To dużo, ale znajduję tutaj uzasadnienie. Zastosowano w nim sporo drogich materiałów. Stal X50CrMoV15 do tanich nie należy. Poroże samo w sobie jest drogie. Okładki są też z oryginalnej Micarty. Nie każdy wie, że jest to nazwa zastrzeżona i choć każdy sobie może zrobić podobną w domu to tutaj jednak postawiono na jakość. Wielu producentów decyduje się na stworzenie swojej „podróbki” żeby tylko obniżyć koszty. Ale nie Muela, tu nie ma miejsca na półśrodki. Do tego dochodzi jeszcze dołączony futerał no i fakt, że całość jest ręcznie robiona w Hiszpanii. Sumując powyższe łatwo stwierdzić, że cena wcale nie jest wygórowana, choć nie każdy sobie może na to pozwolić. Muela na szczęście ma w ofercie noże tańsze i warto się im przyglądnąć. Są to produkty charakterne i wyróżniające się z tłumu. W niedługim czasie postaram się zrecenzować wybrany model w cenie poniżej 100 zł, ale już teraz mogę powiedzieć, że ich jakość wcale nie jest gorsza. Noże Muela są w Polsce dość łatwo dostępne. Najwygodniej przeglądnąć aukcje internetowe, tam znaleźć można najpopularniejsze modele. Warto też zajrzeć na stronę polskiego przedstawiciela – sklepu Artemix, którego oferta obejmuje również mniej popularne egzemplarze. Odwiedźcie też pobliskie sklepy myśliwskie, bo czasami można w nich znaleźć niezłe perełki.
Źródła:
Luiz Pérez de León, Eladio Muela Voluntad de acero (A will of steel)
www.mmuela.com