Victorinox Spartan – scyzoryk MacGyvera

Kiedy miałem osiem lat na ekrany jednego z dwóch dostępnych w Polsce kanałów telewizyjnych wszedł serial MacGyver. Trzydziestolatkom tego bohatera przedstawiać raczej nie potrzeba. Młodszym czytelnikom opiszę pokrótce,  że MacGyver był ex-agentem służb specjalnych, który z dwóch wykałaczek gumki recepturki, spinacza biurowego, sznurowadła, sprężynki z zegarka i kawałka plasteliny potrafił zbudować helikopter. A jedynym narzędziem, którego używał był scyzoryk MacGyvera. To znaczy był to szwajcarski nóż oficerski, ale wtedy nikt go tak nie nazywał. Każdy dzieciak wiedział, że prawdziwy scyzoryk filmowego bohatera można kupić w osiedlowym kiosku za kilka złotych, a oryginalny jest tylko ten, który akurat mam ja! Prawda była jednak okrutna. Wszyscy mieliśmy tandetne podróbki, które zadziwiająco szybko zamieniały się w złom. Proces wyglądał mniej więcej tak, że zanim donieśliśmy go do domu to już nie miał pincety i/lub wykałaczki. Po mniej więcej trzech dniach ostrze zmieniało kolor na miedziany (chociaż użycie określenie „ostrze” należy uznać za nieco brawurowe). Czwartego dnia korkociąg łamał się podczas próby jego rozłożenia, a piątego odpadały platikowe okładki.  Szóstego dnia z reguły go gubiliśmy, tzn. podejrzewam, że to rodzice nam go gubili – w koszu.

Prawdziwy szwajcarski scyzoryk jest jednak produktem z zupełnie innej ligi. Jego trwałość i funkcjonalność stała się już legendarna, a charakterystyczne czerwone okładki z białym krzyżem rozpoznawane są na całym świecie. Są używane niemal w każdej dziedzinie życia, a model Master Craftsman poleciał nawet w kosmos jako element wyposażenia astronautów. Jak widać na poniższym zdjęciu przydaje się też wiewiórkom :)

Victorinox_Spartan_01

Tytułowy Spartan to wyjątkowy model, ale żeby to zrozumieć trzeba cofnąć się do końcówki XIX wieku kiedy Karl Elsener rozpoczął produkcję scyzoryków dla szwajcarskiej armii. Założyciel Victorinoxa nie był do końca zadowolony z produkowanego Modelu 1890 i rozpoczął prace nad jego ulepszeniem. Efektem tych zmagań było zaprojektowanie rewolucyjnej jak na owe czasy sprężyny, na której operować mogły nie dwa, a trzy narzędzia rozmieszczone po dwóch stronach rękojeści. Produkt końcowy został zaprezentowany w 1896 roku w formie scyzoryka, którego oficjalna nazwa brzmiała „The Officer’s and Sports Knife”. Wyposażony był w dwa ostrza, śrubokręt płaski, otwieracz do puszek, szpikulec i korkociąg. Armia co prawda nie zainteresowała się tym innowacyjnym narzędziem, ale to właśnie na tej konstrukcji została zbudowana cała legenda szwajcarskiego scyzoryka. A co ma do tego Spartan? Ano to, że jest jego bezpośrednim następcą, wyposażonym w ten sam zestaw narzędzi, tylko w nowocześniejszej i bardziej funkcjonalnej formie. Zatem z pewnym przymrużeniem oka można stwierdzić, że model Spartan jest pierwszym prawdziwym szwajcarskim scyzorykiem.

[1] The Officer's and Sports Knife
[1] The Officer’s and Sports Knife

Spartan jest przedstawicielem modeli o długości 91mm. Szefowie Victorinoxa uznali, że właśnie ten rozmiar jest odpowiedni dla scyzoryka, który ma być na tyle mały żeby z powodzeniem mieścił się w kieszeni, a jednocześnie jego ostrze było tak długie żeby nadawało się do większości codziennych zastosowań. Mam również dobrą wiadomość dla osób które mimo wszystko wolą egzemplarze o długości 84mm. Spartan ma mniejszego brata sprzedawanego pod nazwą Tourist, który jest po prostu mniejszy.

Victorinox_Spartan_03
Spartan (po prawej) i Tourist

 

Victorinox_Spartan_04
Spartan (u góry) i Tourist.

 Victorinox Spartan to model wyjściowy w całej gamie scyzoryków o rozmiarze 91mm, ale został wyposażony we wszystkie podstawowe narzędzia potrzebne na biwaku. Całość zamknięto w standardowej, dwuwarstwowej konstrukcji. Czyli trzy aluminiowe przekładki, pomiędzy którymi umieszczono sprężyny, na których operują narzędzia. Okładki są wykonanego z czerwonego celidoru. To po prostu dobrej jakości plastik, który niestety dość łatwo się rysuje. Noszenie go w kieszeni razem z kluczami nie jest najlepszym pomysłem, chyba że nie przykładamy specjalnej uwagi do wyglądu.

O jakość wykonania i zastosowanych materiałów można być spokojnym. Victorinox stosuje różne stale do różnych narzędzi i hartuje je do odpowiednich twardości. Producent szczegółowo nie podaje danych, ale entuzjaści różnymi kanałami do nich dotarli. Pisałem o tym już w artykule poświęconym modelowi Soldier 08. Okładki są wymienne, zatem zniszczone można zastąpić nowymi, albo z jakimś nietypowym nadrukiem.

Victorinox_Spartan_06

Ostrze główne to standardowy spear point o zerowym szlifie, długości 68mm i grubości 2mm. Samej krawędzi tnącej jest 58mm. Ten typ ostrza od lat świetnie sprawdza się w scyzorykach, zatem nie dziwi fakt, że producent z niego nie rezygnuje. Prawdziwy szwajcarski scyzoryk powinien mieć jednak dwa ostrza. Nie inaczej jest w tym przypadku. Po przeciwnej stronie znajduje się drugie, mniejsze o długości 4cm (3,5cm krawędzi tnącej) oraz grubości 1mm. Może spełniać wiele ról, ale chyba najczęściej jest traktowane jako zapasowe, zawsze ostre.Victorinox_Spartan_05
Otwieracz do butelek jest i działa, a na jego końcu jeszcze znalazło się miejsce na płaski 6-milimetrowy śrubokręt. Półokrągłe wycięcie w pobliżu nasady to w teorii narzędzie do zdejmowania izolacji, ale konia z rzędem temu, kto zna kogoś kto używa go właśnie w tym celu. Pomysłowi użytkownicy potrafią dla niego znaleźć lepsze zastosowanie.
Otwieracz do konserw to wynalazek Victorinoxa, który robi go inaczej niż wszyscy. Ja osobiście nie wiem dlaczego, bo nie widzę w nim jakiejś przewagi względem standardowego rozwiązania. Możliwe, że chodziło o 3-milimetrowy płaski śrubokręt na jego końcu, na który nie ma miejsca u konkurencji. Puszki otwiera jak należy, choć trzeba się przyzwyczaić do nietypowego kierunku cięcia, tzn. od siebie.
Korkociąg działa jak należy. Nie łamie się i nie wygina jak wspomniana w pierwszym akapicie podróbka.
Szpikulec, który zastosowano w Spartanie może również pełnić funkcję szydła. Każdy kto musiał kiedyś dorobić dziurkę w skórzanym pasie uzna to niepozorne narzędzie za przejaw ludzkiego geniuszu. A jeżeli dodatkowo musiał w warunkach polowych naprawić np. siodło, to zacznie wręcz pisać o nim wiersze. Ma tylko jedną wadę. Wycięcie na paznokieć jest nie z tej strony co trzeba. W efekcie żeby rozłożyć szpikulec trzeba najpierw otworzyć korkociąg. To głupie. Zwłaszcza że już dawno zostało rozwiązane przez Wengera poprzez zrobienie niewielkiego wycięcia w okładce. Co dziwne, Victorinox przejmując swojego szwajcarskiego konkurenta postanowił pozbyć się lepszego rozwiązania i zastąpić swoim – gorszym.
Nie mogło również zabraknąć pincety i wykałaczki, które zostały ukryte w okładkach. Te nie wypadają i nie ma obawy o zgubienie, a jeśli nawet to są łatwo dostępne do dokupienia.

Victorinox Spartan to świetny scyzoryk. Jest wygodny, trwały i posiada wszystkie najbardziej potrzebne narzędzia. Sprawdzi się zarówno w domu, jak i na biwaku. Jest też relatywnie tani. Można go kupić za 60-70 złotych, zatem nie nadszarpnie rodzinnego budżetu. Jest również wspaniałym materiałem na prezent. Jestem przekonany, że prędzej czy później się przyda.  Scyzoryk w kieszeni dla niektórych wydaje się czymś dziwnym, ale wystarczy dwa tygodnie ponosić go ze sobą żeby się przekonać, że po jego odłożeniu zacznie doskwierać jego brak. Poza tym zawsze można się pochwalić, że mamy oryginalny scyzoryk MacGyvera, bo ten model został wykorzystany przynajmniej w dziesięciu odcinkach serialu. Dlaczego tylko w dziesięciu? Może zburzę Waszą wizję bohatera z czerwonym scyzorykiem, ale na potrzeby serialu używano kilkudziesięciu różnych modeli, a nie tylko jednego.
Finalnym argumentem jest wieczysta gwarancja, której Victorinox udziela na wszystkie swoje modele. Zatem jeżeli nie wiecie od czego zacząć Waszą przygodę ze szwajcarskimi scyzorykami – wybierzcie Spartana.

[1] http://www.sakwiki.com/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *